15.04.2015 o piętnastej z minutami Grażyna
Romanowa opublikowała na portalu internetowym „Afery i bezprawie” jednozdaniowy komunikat, że tego dnia Sąd
Okręgowy w Olsztynie orzekł wobec Jacka Wacha „karę łączną – 15 lat”.
Trafiłem na tę lakoniczną informację po
godzinie i skomentowałem ją pierwszy: „Rok nie wyrok :), 15 lat nie
dożywocie :(. Nareszcie "wymiar sprawiedliwości" zrozumiał swoją
pomyłkę. Grażynko – podziwiam, co zrobiłaś w sprawie Brata. Gratuluję
przywrócenia Mu wolności”.
Kilka godzin później do komentatorów
dołączył Grzegorz Galiński: „Gratuluję. Czyli wyjdzie na wolność, dobrze
kombinuję?” [ten i niektóre inne cytaty zawierają moje drobne poprawki
redakcyjne].
Na co ja: „Tak, bo za swoje inne grzechy
(nie za zabójstwo, w które został wrobiony) w zasadzie odpokutował”.
Zaraz po mnie odezwała się sama Romanowa: „Wyjdzie
w październiku – to będzie 15 lat. Dzięki Adasiu i Grzesiu! Pozdrawiam”.
Z kolei głos zabrał Jerzy Jachnik, prezes
Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu; „A ja uważam, że 15 lat to drakoński wyrok,
wydany wyłącznie dlatego, aby skarb państwa nie płacił odszkodowania, choć
pewnie sam J. Wach i Grażyna Roman są szczęśliwi, bo przynajmniej wyjdzie na
wolność”.
Grażyna Romanowa (tak się podpisuje na
fejsbuku, ale w adresie mejlowym występuje jako Grace Roman, jest bowiem Polką zamieszkałą
od 31 lat w Kanadzie, w Toronto) dodała, że „te grzechy, o których mówi
Adam Kłykow, kosztowałyby dużo taniej”, gdyby nie orzeczenie dożywocia za
rzekome zabójstwo. Sędziowie okazali „niechęć i pogardę dla mordercy ze
szczególnym okrucieństwem” i „dowalili najwyższe możliwe wyroki” za inne,
rzeczywiste przestępstwa jej brata.
„Podzielam w pełni zdanie Pana Jachnika i
Grażynki” – wtrąciłem.
Swoje miał też do napisania Zbigniew Wojciechowski:
„Skąd ta recydywa? Wiesz o czym piszesz? [pytanie do Jachnika]. Skazany na
15 lat raczej aniołkiem nie był. Rozboje, wymuszenia, kradzieże samochodów to nie
kradzież batonika lub jazda na rowerze mając 0,3 promila. A dzięki wyrokowi
łącznemu to tylko 15 lat, a nie 23 – jak w sumie wychodzi”.
Jachnik ripostował: „Nie wiesz, o czym
piszesz, ale piszesz, aby pisać. A ile dostał prokurator, który po pijanemu
zabił człowieka? Jak myślisz? 2 lata w zawieszeniu na 3 lata i pracuje w
prokuraturze”.
Powrócił Galiński: „Przecież nawet najgorszy
morderca ma szansę ubiegać się o zwolnienie warunkowe po odbyciu 2/3 kary, jak
sąd nie orzeknie inaczej. Tu i ty [Romanowa], i Jurek macie rację, że to po
prostu była swojego rodzaju zemsta tego skompromitowanego tzw. wymiaru sprawiedliwości”.
Romanowa do Wojciechowskiego: „Nigdzie nie
pisałam, że Jacek Wach był aniołkiem – napisałam tylko, że na pochyle drzewo i
koza wskoczy. Przypominam, że dzisiaj prokuratura olsztyńska dysponuje 3
(słownie TRZEMA) ciałami Tomasza Sadowskiego [imię i nazwisko jakoby
zamordowanego przez jej brata] – taka jest jakość pracy prokuratorów”.
Ja do Wojciechowskiego: „Gdyby Pana
przyłapano na kradzieży batonika w sklepie albo na jeździe rowerem po pijaku, a
"przy okazji" skazano za rzekome zabicie człowieka – też nie miałby
Pan nic do zarzucenia tzw. wymiarowi sprawiedliwości i winił za pomyłkowy wyrok
wyłącznie siebie? Jest takie dziennikarskie porzekadło: nie pisz, co wiesz;
wiedz, co piszesz. Dedykuję je Panu. I proszę o refleksję”.
Coś od siebie dodała Grażyna Tamulska: „Anioły na ziemi nie
istnieją, nikt nie jest doskonały, ale zabronione jest działanie prokuratury i
sądu "daj mi człowieka, a znajdę paragraf"”.
I jeszcze raz ja: „Grażynka nigdy nie pisała,
że Jacek Wach jest aniołkiem. I nie miała mi za złe, gdy w swoim blogu
cytowałem jej słowa z naszych prywatnych rozmów: "Mój brat był
złodziejem". Zarazem dodawała, że nikogo nie zabił. Co wreszcie musiał
przyznać również sąd. Sam Jacek Wach w wywiadach prasowych i telewizyjnych też
nigdy nie twierdził, że trafił do więzienia za niewinność. Podkreślał
natomiast, że świętym z pewnością nie był”.
Komentarze pod komunikatem Romanowej o
unieważnieniu Wachowi dożywocia za zabójstwo i orzeczeniu w zamian najwyższej
możliwej kary łącznej 15 lat więzienia za faktycznie popełnione przestępstwa streszczam
z kronikarskiego obowiązku. Konsekwentnie bowiem dokumentuję całą sprawę w
swoim blogu, nie przemilczając niczego istotnego.