czwartek, 2 kwietnia 2015

Sędziwki cichodajki

   Naiwni są ci Polacy, którzy uważają, że wystarczy zmienić władzę polityczną, by w konsekwencji zmienić najbardziej zdeprawowaną – orzekającą na telefon – część władzy sądowniczej. Wolne żarty!

   Rozgrzani (copyright Bronisław Komorowski) sędziowie, których symbolem stał się wciąż decydujący o cudzych losach, niezawisły inaczej Ryszard Milewski, są potrzebni kolejnym rządzącym jak call girl klientom napalonym na seks. Tacy usłużni wymierzacze sprawiedliwości dadzą bowiem ciała każdemu, kto im po cichu zapłaci służbowymi awansami (partyjny szyld sponsora nie ma znaczenia).

   Dlatego jestem niemal pewien, że gdy tylko jakakolwiek opozycja dostanie od wyborców władzę, będzie bronić sędziów – karierowiczów z zapalczywością obecnego prezydenta RP, który ostatnio palnął niczym ze swojej myśliwskiej strzelby: „Wara komukolwiek od wtrącania się w to, jak pracują sądy!”. Bez masowego gniewu krzywdzonych obywateli (na razie aktywnych głównie w internecie jako „Niepokonani”, „Wkurwieni” i pod innymi bardziej lub mniej grzecznymi nazwami) ani rusz…