piątek, 20 maja 2016

Płatne wejściówki do sądu dla... adwokatów

   Osoba, która pomogła mi rozszyfrować, że Falkenstein, autor bloga „Sub iudice”, to sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie – Grzegorz Sławomir Chmiel, wydaje się dobrze znać środowisko funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości.

   „Sędziowie to frustraci wypaleni zawodowo – pisze do mnie 19.05.2016 – Falk [skrót pseudonimu Chmiela] również do nich należy. Do tego, jak słusznie Pan zauważa w swojej notce na FB, to aparatczyk z poczuciem bezkarności i nieomylności, choć po bliższym poznaniu, to człek bardzo samotny, a ludzie samotni nie są szczęśliwi. Z kolei nieszczęśliwi ludzie zwykle krzywdzą innych”.

   I jeszcze jedno zdanie mojego informatora o Chmielu z wczorajszej korespondencji: „Trudno traktować poważnie faceta, który uważa, że adwokaci powinni płacić wejściówki za wejście do Sądu!”.

   Automatycznie przypomniałem sobie, że tenże reprezentant trzeciej władzy wcześniej publicznie postulował odpłatność za pisemne uzasadnienia orzeczeń – co skomentowałem w poniższej notce w moim „Blogu weredyka” w lipcu 2011.

UZASOWY BIZNES

   W "Samych swoich" jest taka scenka, w której babcia Pawlakowa, po przeprowadzce na ziemie odzyskane, starym kresowym zwyczajem kładzie się spać do wyrka na piecu. Nie jest jednak w pełni zadowolona, co demonstruje odzywką: "Jeszcze tylko żeby tej elektryki nie było…".

   Podobnie z sędziami. Nie ukrywają oni na internetowych forach, że żyłoby się im jak u Pana Boga za piecem, gdyby nie konieczność pisania uzasów, jak w zawodowym slangu nazywają uzasadnienia do orzeczeń. To mus, jeśli tego zażąda (o, przepraszam: poprosi uniżenie) przynajmniej jedna ze stron. Owo czasochłonne zajęcie wydaje się być przez czarno-fioletowych szczególnie nielubiane.

   Sędzia Falkenstein (cholera, znów o nim!) w swoim blogu "Sub iudice" z właściwą sobie hucpą, zapewne w imieniu większości szwarckieckowych orłów, wyraża pogląd, że za uzasadnienia na piśmie zainteresowani powinni płacić dodatkowo. Facet najwyraźniej pomylił się z powołaniem. Z taką kiepełą powinien robić karierę w biznesie. Nie pasożytowałby wówczas na podatnikach i nie narzekał na niegodne (znacznie przewyższające średnią płacę krajową) wynagrodzenie z kasy państwa.

Windykator nie może naruszać dóbr osobistych dłużnika

   Dostałem przesyłkę z treścią jednego z wyroków sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie – Grzegorza Sławomira Chmiela. Do niedawna znałem go tylko jako tajemniczego blogera o pseudonimie Falkenstein, autora bloga „Sub iudice”.

   W tej konkretnej sprawie Chmiel orzekł, że firma windykacyjna naruszyła dobra osobiste dłużnika, naruszając jego godność, mir domowy i swobodę korespondencji nękaniem listami i telefonami o spłatę wierzytelności. Dług bowiem się przedawnił i mógł być wyegzekwowany jedynie na podstawie decyzji sądu.

   Chmiel przyznał dłużnikowi zadośćuczynienie w wysokości 1 tys. zł. Co prawda czterokrotnie niższe niż pokrzywdzony żądał od firmy windykacyjnej, ale jednak...

poniedziałek, 16 maja 2016

Bloger "Falkenstein" to sędzia Chmiel

   Najbardziej znanym polskim sędzią – blogerem jest autor bloga „Sub iudice”, publikujący pod pseudonimem „Falkenstein”. Wiem wreszcie, kto zacz!

   Nazywa się Grzegorz Sławomir Chmiel. Ma 39 lat. Pochodzi z Lublina. Jest magistrem prawa po UMCS. W 2009 nominowany na sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli. W 2015 awansował na sędziego Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie.

   Mimo że „Falkenstein” Chmiel w moim „Blogu weredyka” występował głównie jako bohater negatywny, zwłaszcza za upodobanie do cenzurowania krytycznych opinii o funkcjonariuszach tzw. wymiaru sprawiedliwości – dziennikarska uczciwość nakazuje mi podzielić się też wiedzą, że był świetnym studentem, a obecnie pisze bardzo dobre orzeczenia („praktycznie zero uchyłów, pod względem formalno-prawnym mucha nie siada” – dodaje mój informator).

sobota, 7 maja 2016

Oświadczenie 7-majowe

   Oświadczam, że jestem za prawem i sprawiedliwością, ale nie za Prawem i Sprawiedliwością, niemniej w żadnym dzisiejszym marszu przeciwko „dyktaturze” kaczystów udziału nie wezmę, bo nie mam zamiaru popierać „demokratycznej” alternatywy: powrotu rządów aferałów i utrwalania przez nich status quo w tzw. wymiarze sprawiedliwości.

Adam Kłykow

Obywatel poza(re)sortowy