Stonogę oburzył fakt umieszczenia przez
sędzię Magdalenę Wacowską z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia 7-letnich
bliźniaczek, Patrycji i Wiktorii, w placówce zastępczej. Ta funkcjonariuszka
tzw. wymiaru sprawiedliwości uznała, że ich matka, pani Kapela, jest niewydolna
wychowawczo, chora na różę i… zbyt gruba.
Już od dziś – 30.04.2015 – skrzynka mejlowa wrocławskiego
Sądu Okręgowego zapełniana jest przez internautów kopiami listu Stonogi do
prezes Ewy Barnaszewskiej. Autor tytułuje adresatkę „towarzyszką”, bo – wypomina
– „kończyliście prawo za komuny i aplikację odbywaliście u czerwonych mord”.
Sąd nazywa „pierdolnikiem”. O sobie natomiast pisze, że „mnie tu w Warszawie
strzelił jasny chuj”, gdy zobaczył w telewizji, „co tam wyprawiacie” z życiem
pani Kapeli i jej dzieci.
Kulturą krytykowania Stonoga nie grzeszy,
ale akurat ja mu się nie dziwię. Normalny dialog z prezes Barnaszewską i
nadzorowanymi przez nią sędziami jest skazany na niepowodzenie. Przekonałem się
o tym osobiście w sprawie roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń
Społecznych. Najpierw Barnaszewska zignorowała moją skargę na orzekanie jej
podwładnych niezawiśle od ustaw, a następnie przyłapałem ją na „zaszczyceniu” (jak
poinformowali gospodarze w internecie) jubileuszowej imprezy w miejscowym
oddziale ZUS – instytucji bodaj najczęściej pozywanej przez pokrzywdzonych
obywateli.