Pytana, czy potrzeba tam „nowej
miotły”, odpowiedziała, że przydałby się „duży odkurzacz”.
Zadeklarowała ujawnienie ewentualnych „trupów w szafie”.
Czy szefem ZUS mógł zostać ktoś, kto chce sprzątać
stajnię Augiasza? Ktoś, kto jest ekspertem z prawa pracy i ubezpieczeń
społecznych? Ktoś, kto na krytyce zusowskich nieprawidłowości zrobił doktorat? Ktoś,
kto szczerze mówi co myśli o tym państwie w państwie, gdzie np. ja byłem przez
ponad 9 miesięcy (do czasu wykonania korzystnego dla mnie wyroku sądowego) upodlany
przez decyzyjnych debili na kierowniczych posadach, którzy sabotując politykę
prozatrudnieniową rządu zastosowali przepis promocyjny (premiujący aktywność
zawodową) w celu restrykcyjnym (poniewierali za utrzymywanie się nie z zawieszonego
zasiłku dla bezrobotnych, lecz z płacy za legalną pracę!)?
Dlatego akurat mnie nie zaskoczyło oblanie
przez 31-letnią Kalatę wczorajszego (14.04.2015) egzaminu ustnego. Podczas tej rozmowy
kwalifikacyjnej, przy drzwiach zamkniętych dla mediów, komisja Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej uświadomiła
kandydatce, że jest ona osobą zwyczajnie niekompetentną.
Jak znam życie polityczne III RP, premier
Ewa Kopacz skorzysta ze swoich uprawnień i sama wybierze nowego prezesa ZUS.
Jestem niemal pewien, że zostanie nim ktoś z legitymacją słusznej partii (PO lub
PSL), a nie zdziwię się, jeśli będzie to któraś z psiapsiółek (pań od wspólnych
ploteczek przy papierosku i wizyt u fryzjera) szefowej rządu.