Miesiąc po wyborach parlamentarnych
przesłałem do adresata poniższy wniosek. Czy minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro wykorzysta opisany drastyczny przykład naruszenia prawa przez
wrocławskich sędziów do zapowiadanego przez siebie rozliczania ich za
orzeczniczą samowolkę - pokaże czas...
Wrocław,
25.11.2015
Pan
Zbigniew Ziobro
Minister
Sprawiedliwości
WNIOSEK
Szanowny Panie Ministrze, ograniczając się
tylko do obecnie obowiązujących przepisów ustawowych, proszę o rozważenie mojej
sprawy, wyjątkowo prostej i zarazem jednoznacznej interpretacyjnie. Kwadrans
wstępnego studiowania jej powinien wystarczyć, by zauważyć rażące naruszenie
litery prawa.
Podkreślam, że teraz już nie chcę żadnych
pieniędzy, z których zostałem okradziony przez sędziów. Chcę tylko stwierdzenia
popełnienia przez nich przestępstwa przekroczenia uprawnień.
Załączam jedną z moich blogowych publikacji,
która zawiera w skrócie fakty orzeczniczej samowolki wymienionych z imienia i
nazwiska funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości. W razie potrzeby jestem
gotów niezwłocznie przedstawić szczegółową dokumentację sprawy.
SĄDOWA
PIRAMIDA BEZKARNYCH BEZPRAWNIKÓW
Konstytucja RP, art. 178 ust. 1:
"Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu
są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom".
Ustawa o promocji zatrudnienia i
instytucjach rynku pracy, art. 2:
"Ilekroć w ustawie jest mowa o (…)
bezrobotnym - oznacza to osobę (…) niezatrudnioną i niewykonującą innej pracy
zarobkowej".
Ustawa o świadczeniach przedemerytalnych,
art. 2:
"Świadczenie przedemerytalne
przysługuje osobie (…) po upływie co najmniej 6 miesięcy pobierania zasiłku dla
bezrobotnych (…) jeżeli osoba ta spełnia łącznie następujące warunki: 1) nadal
jest zarejestrowana jako bezrobotna".
Kodeks karny, art. 231 par. 1:
"Funkcjonariusz publiczny, który,
przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na
szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności
do lat 3".
Fundamentalna paremia prawnicza:
"Iura novit curia" (Sąd zna
prawo).
Z powyższego zestawu cytatów dla jako tako
inteligentnego czytelnika wynika jednoznacznie, że:
1. Sędziowie, będący niewątpliwie
funkcjonariuszami publicznymi, są wprawdzie niezawiśli, ale nie od ustaw z
konstytucją na czele.
2. Osoba zarejestrowana w urzędzie pracy
jako bezrobotna nie może legalnie dorobić nawet symbolicznej złotówki -
skutkowałoby to bowiem utratą zarówno zasiłku, jak i prawa do świadczenia
przedemerytalnego.
3. Jeśli znający - patrz paremia - przepisy
sędzia nie bierze tego wymuszonego ustawowo zakazu aktywności zawodowej pod
uwagę przy rozstrzyganiu zasadności pozwu o odszkodowanie za wyliczalne - jak
rzadko - z dokładnością do grosza straty finansowe, popełnia oczywiste
przestępstwo przekroczenia swoich uprawnień (nadużycia władzy).
Proste jak konstrukcja cepa? Nie dla sędziów
orzekających w sprawie moich roszczeń pieniężnych wobec Zakładu Ubezpieczeń
Społecznych za bezprawne (fakt bezsporny) blokowanie mi przez ponad 9 miesięcy
należnego świadczenia przedemerytalnego, którego pobieranie pozwala - w
przeciwieństwie do zasiłku dla bezrobotnych - na limitowaną kwotowo pracę
zarobkową.
To logiczne rozumowanie okazało się czymś
ponad możliwości intelektualne Anny Sobczak, autorki debilnego wyroku z
10.06.2008, ówczesnej asesor Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieście (obecnie
nazywa się Anna Sobczak-Kolek i jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Pragi
Północ). Przyznała mi tylko 3 tys. zł zadośćuczynienia (nie rekompensując nim
choćby samych kosztów procesu), odmówiła natomiast jakiegokolwiek odszkodowania
(bo jakoby nie udowodniłem strat finansowych, skądinąd oczywistych dla każdego
legalisty potrafiącego sensownie zinterpretować literę ustaw o promocji
zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz o świadczeniach
przedemerytalnych).
W imię iście mafijnej solidarności
zawodowej, niedorzeczne orzeczenie Sobczak podtrzymały pozornie od niej
mądrzejsze i bardziej doświadczone sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu
Okręgowego we Wrocławiu: Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela
Bamburowicz.
Skargi z wnioskami o wznowienie postępowania
z powodu nieuwzględnienia przez Sobczak, Sobolewską-Hajbert, Kuczyńską i
Bamburowicz wspomnianych na wstępie przepisów (w drugim z zażaleń jako
dodatkowy argument wymieniłem wyrok Sądu Najwyższego o sygn. akt I UK 82/10,
podzielający moją interpretację ustaw) - zostały bezrefleksyjnie uwalone przez
recydywistkę Urszulę Kubowską-Pieniążek (podpisała się pod obu kompromitującymi
postanowieniami uniemożliwiającymi powtórzenie procesu) oraz przez Grażynę
Josiak, Beatę Stachowiak, Ewę Gorczycę i Czesława Chorzępę.
Cała ta granda działa się za przyzwoleniem
prezesa (początkowo wiceprezesa) Sądu Okręgowego we Wrocławiu i zarazem
(wówczas) członka Krajowej Rady Sądownictwa - Ewy Barnaszewskiej, tudzież za
wiedzą rzecznika dyscyplinarnego dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcina
Cieślikowskiego, który uznał mój donos o przestępstwie za "oczywiście
bezzasadny".
Wśród ślepych i głuchych na moje sygnały o
samowolce tych funkcjonariuszy Temidy byli też m.in. Andrzej Niedużak, do
niedawna prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i członek działającej przy
ministrze sprawiedliwości Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, od niedawna
członek Krajowej Rady Sądownictwa (ciekawostka: tuż po wprowadzeniu stanu
wojennego został sędzią Rejonowego Sądu Wojskowego w Opolu) oraz Ryszard Pęk,
prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, w opisywanym czasie
również wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
I temu towarzystwu wzajemnej adoracji nic
nie można zrobić (chyba że "skoczyć", jak w znanej odzywce).
Skutecznie bowiem chroni ich dożywotni, a przez to sprzyjający przestępczym
patologiom, immunitet.
Niniejszy tekst napisałem zarówno pro domo
sua, jak i pro publico bono. Wiedzie on bowiem od szczegółu (od mojej sprawy)
do ogółu (do uświadomienia komu trzeba orzeczniczej bezkarności trzeciej
władzy, zdolnej do upodlania obywateli już i tak wcześniej pokrzywdzonych przez
innych funkcjonariuszy "państwa prawnego").
Z
poważaniem
Adam
Kłykow