niedziela, 29 listopada 2015

Konstytucyjne bajdurzenie

    „Gazeta Wyborcza” – „Trybuna Ludu” III RP – ustanowiła dzisiejszą niedzielę dniem zbiorowej lektury bajki dla dorosłych. Hasło akcji: „Cała Polska czyta konstytucję”.
   Tymczasem w realiach politycznych naszego państwa ustawa zasadnicza ma status świeckiego pisma świętego li tylko dla nic niemogącej opozycji. Dla rządzących – od lewa do prawa – zazwyczaj ma wartość makulatury.
   Propagandyści wmawiają tzw. zwykłemu obywatelowi, że konstytucją może się on zawsze podeprzeć w swoich kontaktach z władzą. Ta natomiast przeważnie daje mu do zrozumienia, że może się nią co najwyżej podetrzeć.
   Moja prośba do hipokrytów z „Wybiórczej”: przestańcie uczyć społeczeństwo czytania konstytucji, zacznijcie wymagać od funkcjonariuszy publicznych (od polityków każdej partii bez wyjątku oraz od prokuratorów i sędziów zwłaszcza) jej przestrzegania! W interesie narodu, nie własnym…

piątek, 27 listopada 2015

Jeszcze dziennikarka czy już propagandystka?

   Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Renata Grochal była niegdyś moją młodszą koleżanką redakcyjną, gdy pracowaliśmy w „Gazecie Wrocławskiej”. Ostatnio coraz częściej pojawia się jako komentatorka polityczna w TVN 24, więc po starej znajomości kibicuję jej życzliwie.

   Jednak dziś (26.11.2015) przed trzynastą rozeźliła mnie jak nigdy, próbowała bowiem przekonać telewidzów, że Prawo i Sprawiedliwość to samo zło, a prawdziwymi obrońcami demokratycznego państwa prawnego są Trybunał Konstytucyjny do spółki z Platformą Obywatelską. Gdzie ona była – zastanawiałem się – kiedy jeszcze niedawno ten sąd i ta partia razem legalizowały bezprawie, np. skok na składki z otwartych funduszy emerytalnych?


Chcesz czytać moje najnowsze notki na bieżąco, zanim trafią do bloga? Zapraszam na swój profil na fejsbuku :)


czwartek, 26 listopada 2015

Kalistan

   Co się w tym teoretycznym „państwie prawnym”, zwanym III RP, wyprawia z prawem w praktyce?! Mam coraz bardziej uzasadnione wrażenie, że żyję w kraju demokracji dyktatorskiej - jakkolwiek absurdalnie to brzmi.

   Skoro od 10 lat parlamentarna większość jest władna uchwalić cokolwiek, proponuję zmianę nazwy państwa na Kalistan i hymnu narodowego na taki z refrenem: „Jak Kali ukraść komuś krowa to być dobrze, a jeśli Kalemu ktoś ukraść krowa to być źle”. I niech was wszyscy diabli!

 

środa, 25 listopada 2015

Testuję wiarygodność starego - nowego ministra sprawiedliwości

   Miesiąc po wyborach parlamentarnych przesłałem do adresata poniższy wniosek. Czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wykorzysta opisany drastyczny przykład naruszenia prawa przez wrocławskich sędziów do zapowiadanego przez siebie rozliczania ich za orzeczniczą samowolkę - pokaże czas...

Wrocław, 25.11.2015
Pan Zbigniew Ziobro
Minister Sprawiedliwości
WNIOSEK

   Szanowny Panie Ministrze, ograniczając się tylko do obecnie obowiązujących przepisów ustawowych, proszę o rozważenie mojej sprawy, wyjątkowo prostej i zarazem jednoznacznej interpretacyjnie. Kwadrans wstępnego studiowania jej powinien wystarczyć, by zauważyć rażące naruszenie litery prawa.

  Podkreślam, że teraz już nie chcę żadnych pieniędzy, z których zostałem okradziony przez sędziów. Chcę tylko stwierdzenia popełnienia przez nich przestępstwa przekroczenia uprawnień.

   Załączam jedną z moich blogowych publikacji, która zawiera w skrócie fakty orzeczniczej samowolki wymienionych z imienia i nazwiska funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości. W razie potrzeby jestem gotów niezwłocznie przedstawić szczegółową dokumentację sprawy.

SĄDOWA PIRAMIDA BEZKARNYCH BEZPRAWNIKÓW

   Konstytucja RP, art. 178 ust. 1:

   "Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom".

   Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, art. 2:

   "Ilekroć w ustawie jest mowa o (…) bezrobotnym - oznacza to osobę (…) niezatrudnioną i niewykonującą innej pracy zarobkowej".

   Ustawa o świadczeniach przedemerytalnych, art. 2:

   "Świadczenie przedemerytalne przysługuje osobie (…) po upływie co najmniej 6 miesięcy pobierania zasiłku dla bezrobotnych (…) jeżeli osoba ta spełnia łącznie następujące warunki: 1) nadal jest zarejestrowana jako bezrobotna".

   Kodeks karny, art. 231 par. 1:

   "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

   Fundamentalna paremia prawnicza:

   "Iura novit curia" (Sąd zna prawo).

   Z powyższego zestawu cytatów dla jako tako inteligentnego czytelnika wynika jednoznacznie, że:

   1. Sędziowie, będący niewątpliwie funkcjonariuszami publicznymi, są wprawdzie niezawiśli, ale nie od ustaw z konstytucją na czele.

   2. Osoba zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna nie może legalnie dorobić nawet symbolicznej złotówki - skutkowałoby to bowiem utratą zarówno zasiłku, jak i prawa do świadczenia przedemerytalnego.

   3. Jeśli znający - patrz paremia - przepisy sędzia nie bierze tego wymuszonego ustawowo zakazu aktywności zawodowej pod uwagę przy rozstrzyganiu zasadności pozwu o odszkodowanie za wyliczalne - jak rzadko - z dokładnością do grosza straty finansowe, popełnia oczywiste przestępstwo przekroczenia swoich uprawnień (nadużycia władzy).

   Proste jak konstrukcja cepa? Nie dla sędziów orzekających w sprawie moich roszczeń pieniężnych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych za bezprawne (fakt bezsporny) blokowanie mi przez ponad 9 miesięcy należnego świadczenia przedemerytalnego, którego pobieranie pozwala - w przeciwieństwie do zasiłku dla bezrobotnych - na limitowaną kwotowo pracę zarobkową. 

   To logiczne rozumowanie okazało się czymś ponad możliwości intelektualne Anny Sobczak, autorki debilnego wyroku z 10.06.2008, ówczesnej asesor Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieście (obecnie nazywa się Anna Sobczak-Kolek i jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Pragi Północ). Przyznała mi tylko 3 tys. zł zadośćuczynienia (nie rekompensując nim choćby samych kosztów procesu), odmówiła natomiast jakiegokolwiek odszkodowania (bo jakoby nie udowodniłem strat finansowych, skądinąd oczywistych dla każdego legalisty potrafiącego sensownie zinterpretować literę ustaw o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz o świadczeniach przedemerytalnych).

   W imię iście mafijnej solidarności zawodowej, niedorzeczne orzeczenie Sobczak podtrzymały pozornie od niej mądrzejsze i bardziej doświadczone sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz.

   Skargi z wnioskami o wznowienie postępowania z powodu nieuwzględnienia przez Sobczak, Sobolewską-Hajbert, Kuczyńską i Bamburowicz wspomnianych na wstępie przepisów (w drugim z zażaleń jako dodatkowy argument wymieniłem wyrok Sądu Najwyższego o sygn. akt I UK 82/10, podzielający moją interpretację ustaw) - zostały bezrefleksyjnie uwalone przez recydywistkę Urszulę Kubowską-Pieniążek (podpisała się pod obu kompromitującymi postanowieniami uniemożliwiającymi powtórzenie procesu) oraz przez Grażynę Josiak, Beatę Stachowiak, Ewę Gorczycę i Czesława Chorzępę.

   Cała ta granda działa się za przyzwoleniem prezesa (początkowo wiceprezesa) Sądu Okręgowego we Wrocławiu i zarazem (wówczas) członka Krajowej Rady Sądownictwa - Ewy Barnaszewskiej, tudzież za wiedzą rzecznika dyscyplinarnego dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcina Cieślikowskiego, który uznał mój donos o przestępstwie za "oczywiście bezzasadny".

   Wśród ślepych i głuchych na moje sygnały o samowolce tych funkcjonariuszy Temidy byli też m.in. Andrzej Niedużak, do niedawna prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i członek działającej przy ministrze sprawiedliwości Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, od niedawna członek Krajowej Rady Sądownictwa (ciekawostka: tuż po wprowadzeniu stanu wojennego został sędzią Rejonowego Sądu Wojskowego w Opolu) oraz Ryszard Pęk, prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, w opisywanym czasie również wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. 

   I temu towarzystwu wzajemnej adoracji nic nie można zrobić (chyba że "skoczyć", jak w znanej odzywce). Skutecznie bowiem chroni ich dożywotni, a przez to sprzyjający przestępczym patologiom, immunitet.

   Niniejszy tekst napisałem zarówno pro domo sua, jak i pro publico bono. Wiedzie on bowiem od szczegółu (od mojej sprawy) do ogółu (do uświadomienia komu trzeba orzeczniczej bezkarności trzeciej władzy, zdolnej do upodlania obywateli już i tak wcześniej pokrzywdzonych przez innych funkcjonariuszy "państwa prawnego").

Z poważaniem
Adam Kłykow​

niedziela, 22 listopada 2015

Duda mógł ułaskawić przestępcę Kamińskiego

   III RP to takie kiepskie „państwo prawne” (art. 2 konstytucji), w którym ilu – wyspecjalizowanych w robieniu ludziom wody z mózgu – prawników, tyle interpretacji nieprecyzyjnych przepisów. Jak sobie z tym poradzić np. w kontrowersyjnej sprawie ułaskawienia byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, obecnego koordynatora działalności służb specjalnych – Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę?

   Moim zdaniem, zadanie jest proste. Wystarczy trzymać się zasady nadrzędności ustawy zasadniczej nad tymi zwykłymi.

   W art. 8 konstytucji stoi czarno na białym, że jej przepisy „stosuje się bezpośrednio”, chyba że ona sama „stanowi inaczej”. Czyli – w praktyce – chyba że odsyła do innych ustaw.

   Z kolei art. 139 obwieszcza, że prezydent „stosuje prawo łaski” jedynie z wyłączeniem „osób skazanych przez Trybunał Stanu”. I nie ma tu żadnego odsyłacza do ustaw, w tym do kodeksów.

  Wniosek: prezydent Duda mógł legalnie ułaskawić ministra Kamińskiego bez czekania na prawomocny wyrok w jego sprawie! A że swą decyzją uznał go zarazem za winnego przestępstwa przekroczenia uprawnień, gdy był szefem CBA – to już zupełnie insza inszość…

środa, 18 listopada 2015

Z czego się, głupku, śmiejesz?

   Wydawało się mi, że Grzegorza Schetynę – polityka znam na wylot (głównie z częstych niegdyś kontaktów dziennikarskich) i niczym mnie on nie zaskoczy. Nawet tym, że czasem potrafi się uśmiechać szczerze.

   Jednak moment, jaki wybrał dziś – 18.11.2015 – na manifestowanie radości był co najmniej niestosowny. Telewizyjna kamera TVN 24 wychwyciła, jak wyraźnie rozbawiły go słowa premier Beaty Szydło z jej expose w Sejmie, że zaufanie Polaków do sądów jest „niskie”, a nasz tzw. wymiar sprawiedliwości „nie jest sprawiedliwy dla tych, którzy są słabsi, biedni”.

   Z czego się, głupku, śmiejesz? – wkur…zyłem się nie na żarty. Z oczywistej prawdy, którą wyraziła szefowa rządu? Ze słusznego wytykania przez nią orzeczeniowej hipokryzji sędziów? Z ich bezkarnego widzimisię?

wtorek, 10 listopada 2015

(Nie)poczytalny

   Prokurator może być poczytalny w pracy, a niepoczytalny poza nią. Pod warunkiem, że jest funkcjonariuszem publicznym w III RP.

   W listopadzie 2014 w jednym z dyskontów w Żninie klient schował do kieszeni dwa batoniki i krem do pielęgnacji ciała o łącznej wartości 14 zł 70 gr. Moment ten zarejestrowała kamera monitoringowa. Złodziejaszkiem okazał się prokurator miejscowego oddziału Prokuratury Rejonowej w Szubinie, 53-letni Stanisław K. Na co dzień zajmujący się m.in. ściganiem sprawców takich właśnie kradzieży.

   Po roku prokuratura postępowanie dyscyplinarne przeciwko Stanisławowi K. umorzyła i przywróciła go do pracy. Bo koledzy po fachu, przy współudziale biegłych psychiatrów, stwierdzili, że był on w chwili popełniania wykroczenia niepoczytalny. Teraz zamiast kary, Stanisław K. może dostać odszkodowanie. Za to, że po przyłapaniu na kradzieży, w czasie zawieszenia go w czynnościach służbowych, otrzymywał tylko 75 proc. swojego wynagrodzenia.

   Jak to możliwe, że człowiek niespełna rozumu nadal przesłuchuje i oskarża ludzi? – Można być poczytalnym w odniesieniu do pewnych zdarzeń – tłumaczył w TVN-owskich „Faktach” z 9.11.2015 Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku – a do innych zdarzeń popełnionych w tym samym czasie i miejscu już nie.

   Ha, ha, ha! Cha, cha, cha!

poniedziałek, 9 listopada 2015

Prokuratorzy i sędziowie, bójcie się Ziobry!

   To już pewne. W nowym rządzie Zjednocznej Prawicy (i „le…” – jak wymsknęło się przyszłej premier Beacie Szydło podczas prezentacji składu swego gabinetu) ministrem sprawiedliwości (i wkrótce potem również prokuratorem generalnym) będzie Zbigniew Ziobro.

   Cieszę się. On naprawdę może sprawić, że prokuratorzy i sędziowie, pasożytujący na podatkach krzywdzonych przez nich uczciwych obywateli, wreszcie zaczną służyć im i państwu prawa. Przestaną przypominać mafię, która skuteczniej ściga i karze sprawców kradzieży słodyczy za złotówkę niż złodziei milionów z kasy publicznej czy skorumpowanych urzędników. Wierzę, że pod takim resortowym kierownictwem będzie też wola polityczna – deklarowana przed wyborami parlamentarnymi przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego i Pawła Kukiza – rozliczenia prokuratorów i sędziów z wykorzystywania swoich immunitetów do decyzyjnych samowolek, z hucpiarskiego demonstrowania niezależności (niezawisłości) od litery prawa, zdrowego rozsądku i elementarnej przyzwoitości.

czwartek, 5 listopada 2015

Zabił człowieka. Będzie ministrem?

   Właśnie dowiedziałem się z telewizji, że ministrem skarbu państwa w PiS-owskim rządzie Beaty Szydło ma zostać wrocławianin Dawid Jackiewicz (na zdjęciu). Podobnie jak ja, jest absolwentem studiów politologicznych na miejscowym uniwersytecie.

  Jako dziennikarz znam Jackiewicza od przełomu XX i XXI wieku. Kiedy przeprowadzałem wówczas wywiad z byłym premierem Janem Olszewskim, działał w założonej przez niego partii Ruch Odbudowy Polski i kierował wrocławską filią jego biura poselskiego.

   Jackiewicz ma pewną poważną plamę w swoim życiorysie. Występując 27.12.2006 we Wrocławiu na ulicy Świeradowskiej (mieszkałem przy niej w dzieciństwie) w obronie żony i 5-letniego syna, zaczepionych w autobusie przez pijanego Zbigniewa M., dopadł go na ulicy i podczas szarpaniny tak nieszczęśliwie popchnął, że ten nieznany mu wcześniej, wulgarny i agresywny wobec niego mężczyzna, upadł i uderzył głową o betonowy krawężnik, wskutek czego kilka dni później zmarł. Za spowodowanie śmierci Jackiewicz nie poniósł żadnej kary. Prokuratura umorzyła śledztwo.