środa, 13 stycznia 2016

Proste jak konstrukcja cepa i litera prawa

   Na polskich prawników można liczyć jak na amerykańskich polityków z bon motu Winstona Churchilla: kiedy już wyczerpią wszystkie złe rozwiązania, wreszcie zastosują właściwe. Wypisz, wymaluj, sprawdza się, na razie połowicznie, w sporze o Trybunał Konstytucyjny, sprowokowanym przez kauzyperdowskie „niewiniątka” z Platformy Obywatelskiej, a podkręconym przez „prawych i sprawiedliwych” z Prawa i Sprawiedliwości. 

   Nie coby się chwalić w stylu „a nie pisałem?” – niemniej zacytuję w całości swoją notkę z 29.12.2015, zatytułowaną „Nic prostszego”:

„Zagadnęła mnie znajoma:

   – Ogarniasz rozpierduchę wokół wyboru nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i potrafisz powiedzieć w jednym zdaniu, jak ten prawny burdel uporządkować?...

   Odparłem jak dobrze przygotowany do egzaminu z elementarnej logiki i zdrowego rozsądku (w nawiasach kwadratowych moje fejsbukowe uzupełnienia o konkretne nazwiska):

   – Ależ to proste: zgodnie z przepisami ustawowymi, obowiązującymi w dniach wyboru pięciu sędziów przez sejmową koalicję Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym oraz tyluż sędziów na te same wolne miejsca przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, wystarczyłoby uznać ważność wyboru trzech z woli PO-PSL [Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego, zablokowanych przez prezydenta Andrzeja Dudę] i dwojga z woli PiS [Julii Przyłębskiej i Piotra Pszczółkowskiego, zablokowanych z kolei przez prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego]. 

   Obawiam się, że dla polityków to aż za proste...”. 

   Minęły dokładnie dwa tygodnie (czyli – wedle wykładni Sądu Najwyższego – nastąpiło to jeszcze „niezwłocznie” :) ) i oto 12.01.2016 prawnik Rzepliński zakomunikował, że dopuścił do orzekania w TK sędziów Przyłębską i Pszczółkowskiego. Kolej na równie sensowny ruch prawnika Dudy, czyli na zaprzysiężenie też legalnie wybranych sędziów Hausera, Ślebzaka i Jakubeckiego.