Niech sobie puszczają „Odę do radości” ku
swojej rozpaczy, wszak ich dni na dotychczasowych posadach są już policzone.
Natomiast zdecydowanie nie podoba się mi nadużywanie przez nich na odchodne
„Mazurka Dąbrowskiego”. Wszak występują oni nie tylko – w co nie wątpię – w
interesie społecznym (narodowym), lecz również – a nawet przede wszystkim – we
własnym (zawodowo-prywatnym). Domagam się zmiany repertuaru na coś
stosowniejszego. Np. na dziś w sam raz byłaby „Ta ostatnia niedziela”. A na
jutro – „Bój to jest nasz ostatni!” jak znalazł.
Ja,
emerytowany dziennikarz, nie solidaryzuję się ze zwalnianymi lada dzień
kolegami z radia publicznego (i takiejż telewizji)? Mam sensowną wymówkę. Nie
zamierzam otóż bronić ludzi z nadania politycznego. Ani teraz tych związanych z
PO, ani w przyszłości (np. za 4 lata przy okazji nowej "dobrej
zmiany") – tych z sortu PiS-owskiego! I tego się będę trzymał do końca
świata, albo przynajmniej do kadrowego porozumienia się zwaśnionych stron ponad
podziałami (łupów zwłaszcza).
Coś na deser. Przykładem rzekomej
apolityczności jeszcze nie zdymisjonowanych dziennikarzy „Jedynki” – fragment
„Rozmowy dnia” z 25.02.2015, kiedy to redaktor Krzysztof Grzesiowski
przepytywał Bronisława Komorowskiego
– Dzień dobry państwu, dzień dobry panie
prezydencie. „Nasz prezydent” to pana hasło wyborcze w kampanii wyborczej –
zaczął gospodarz programu.
– Hasło będzie ogłoszone pewnie siódmego
[marca] – zareagował gość.
– Dlaczego musimy czekać? My, czyli ci,
którzy popierają pana osobę – wymsknęło się służalczo „bezstronnemu”
radiowcowi...
PS. A o północy nasz hymn państwowy można
wysłuchać zastępczo w Radiu Maryja, bo w „Jedynce” o tej porze leci tymczasowo…
„Już czas na sen” Kabaretu Starszych Panów. Podejrzewam, że to może być robota
sabotażystów, chcących uśpić całodobową, rewolucyjną czujność aktywistów
Komitetu Obrony Demokracji :)