środa, 2 grudnia 2015

Za co lubię prezesa Trybunału Konstytucyjnego? Za słowa prawdy o sędziach

   „Sądy i sędziowie zbierają więcej ocen negatywnych niż pozytywnych w badaniach opinii publicznej. Media informują o wcale licznych – jak na profesję ludzi o nieskazitelnych charakterach – aferach korupcyjnych, pijanych sędziach w gmachach sądów i pijanych sędziach za kierownicą samochodów, sędziach – sprawcach przestępstw pospolitych. Co do części tych afer dotychczasowe mechanizmy ustawowe korekcyjne są bezradne wobec siły układu, wobec przejawów demonstrowanej publicznie mentalności oblężonej twierdzy (…).
   Na ok. 7,5 tys. urzędujących sędziów sądów powszechnych, administracyjnych, wojskowych oraz Sądu Najwyższego mamy ok. 3,7 tys. sędziów funkcyjnych. Tam gdzie pilnie ich trzeba, niektórych nie widać. Pytani przez dziennikarzy o wyjaśnienie społeczeństwu opisywanego przypadku naruszenia prawa poza sądem lub drastycznego nadużycia władzy w sprawie, ci funkcyjni prezesi, przewodniczący wydziałów „rzeźbią” (używając języka studentów), że trzecia władza nic nie może: bo zarządzenia sędziego lekceważy policja, bo sędzia jest przywalony liczbą spraw, bo biegli miesiącami zwlekają z przedstawieniem opinii, bo prawo kiepskie, bo nie stawiają się świadkowie, bo brak sal, bo to, bo owo. Jednym słowem, litania biadoleń rzekomo bezbronnej i pozbawionej instrumentów władczych nie władzy, ale ofiary lekceważenia przez inne władze i klientów sądów.
   Z drugiej strony mamy przywileje specjalne, ustawowe lub zwyczajowe (nieusuwalność, immunitet, specjalna emerytura, de facto 30-godzinny tydzień pracy znacznej części sędziów). Z tych przywilejów kocha się korzystać. Ale wykorzystywać instrumenty władzy sędziowskiej – tak aby każdego urzędnika, policjanta, polityka lub uczestnika procesu sądowego, który lekceważy sąd, zdyscyplinować w ciągu godziny – to już się nie potrafi. Nie potrafi się, bo najczęściej nie chce się lub nie umie. Tych sędziów, którzy nie chcą bądź nie umieją, nikt tego nie nauczył. Nikt nie nauczył etyki pracy: w domu, szkole lub harcerstwie. Nikt nie nauczył organizacji pracy w czasie aplikacji”.
   Gdzie tak oszczerczo napisano o boskich w swoim mniemaniu funkcjonariuszach tzw. wymiaru sprawiedliwości III RP? W moim blogu? W „Gazecie Wyborczej” z 6.02.2004!