Znam z kontaktów dziennikarskich dwóch
wrocławskich profesorów uniwersyteckich – byłego i obecnego sędziego TK. Nie
mam wątpliwości, że obaj dostali się tam przede wszystkim za zasługi w
działalności politycznej.
Marek Mazurkiewicz był
sędzią TK (pod koniec kadencji nawet wiceprezesem) w latach 2001-2010.
Poprzednie 10 lat sprawował mandat posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a
jeszcze wcześniej działał w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i był
nawet członkiem egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego PZPR we Wrocławiu.
Z kolei Leon Kieres,
jeden ze współzałożycieli „Solidarności” i pierwszy z prezesów Instytutu
Pamięci Narodowej, został sędzią TK w 2012 i będzie nim do 2021. W ten sposób
odwdzięczyli się mu koledzy z Platformy Obywatelskiej, gdy w 2011 niewdzięczni
wyborcy nie wybrali go po raz trzeci na senatora (mimo że jeszcze 4 lata
wcześniej zdobył w okręgu wrocławskim najwięcej głosów).
Dwa ciekawe fakty z cefałek obu profesorów.
Pod oryginałem obowiązującej, choć coraz głośniej krytykowanej Konstytucji RP z
1997, podpisani są: ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i właśnie Marek
Mazurkiewicz jako ostatni przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia
Narodowego. Natomiast Leon Kieres to ten prezes IPN, który próbował zataić
epizodyczną współpracę Lecha Wałęsy z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa w
charakterze donosiciela o pseudonimie „Bolek”.