piątek, 30 października 2015

Dopłata do sprawiedliwości

   Emerytowany policjant z Kielc, 55-letni Krzysztof Wróblewski, ma pokryć koszty procesu bandziora, który przystawiał mu pistolet do głowy i groził śmiercią. Ten absurd jak najbardziej mieści się w głowach funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości III RP!

   Dziennik „Fakt” z 29.10.2015 poinformował, że przed czterema laty Wróblewski wybrał się z żoną do pubu. Zamówił kilka drinków. Po godzinie chciał zapłacić barmanowi, ale żądana kwota wydawała mu się za wysoka. Poprosił więc o paragon. Usłyszał, że szef zabrania ich wydawania. Zażądał więc rozmowy z nim. Szef pojawił się szybko, ale ani myślał czegokolwiek wyjaśniać. Po prostu wyjął pistolet, przystawił panu Krzysztofowi broń do głowy i zagroził, że go zabije.

   Na sali był monitoring i wszystko się nagrało. Na podstawie niepodważalnych dowodów Sąd Rejonowy w Kielcach po długim procesie skazał przestępcę na rok więzienia i 3 tysiące złotych zadośćuczynienia.

   Wróblewski uznał wyrok za zbyt niski i odwołał się do Sądu Okręgowego. Tam przeżył szok. Sędzia nie tylko zmniejszył wysokość zadośćuczynienia do 200 zł. Nakazał ofierze napaści zapłacić 240 zł tytułem zwrotu kosztów ponownego procesu.

   Skąd ja znam taką „sprawiedliwość”? Z własnego doświadczenia.

   Swego czasu wrocławskie sądy przyznały mi za bezprawne (fakt bezsporny) decyzje Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i naruszenie przez jego urzędników moich dóbr osobistych zaledwie 3 tys. zł zadośćuczynienia. Więcej kosztowały mnie same obowiązkowe opłaty za procesy w obu instancjach!