sobota, 19 września 2015

Słodcy dilerzy

   Niegdyś, w PRL-u, im drastyczniejsze wymyślano czasowe ograniczenia w handlu alkoholem, tym łatwiej można go było zdobyć pokątnie. Sprzedawany legalnie od trzynastej do wieczora, na coraz liczniejszych melinach był do kupienia przez okrągłą dobę.

   W III RP, od 1.09.2015, w skądinąd zrozumiałej trosce o dzieci, w szkolnych sklepikach i kuchniach obowiązują poważne ograniczenia w oferowaniu tzw. niezdrowej żywności. Efekt jest taki, że – jak się dowiedziałem od żony, nauczycielki – pod szkołami pojawili się nowi dilerzy. Nie narkotyków, lecz batoników itp. „zakazanych” tam słodyczy. Natomiast uczniowie korzystający ze stołówkowych obiadów, zaczęli nosić w tornistrach także cukierniczki i solniczki.

   I tak młodzi uczą się również, że przepisy są po to, aby je omijać.