Chodzi o "działalność
gospodarczą", jaką Z. rozkręcił w swoim prokuratorskim gabinecie w
godzinach pracy. Stronom prowadzonych przez siebie postępowań mówił, że
dochodzenie można szybko i po ich myśli zakończyć poprzez wpłatę świadczenia na
cel społeczny. Procedury przewidują takie rozwiązanie, ale wysokość stawki
ustala sąd. On także podaje numer konta organizacji, która ma otrzymać
pieniądze. Tymczasem Z. proponował, by je przekazywać bezpośrednio jemu.
Pobierane przez niego kwoty łapówek sięgały kilku tysięcy złotych.
Na razie zamiast kary, Z. dostał emeryturę.
Lekarz orzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uznał go bowiem za trwale
niezdolnego do pracy. Po czym Krajowa Rada Prokuratury przeniosła go w stan
spoczynku (będący przywilejem wieńczącym karierę zawodową) ze względu na zły
stan zdrowia. Co nie przeszkadza temu skorumpowanemu funkcjonariuszowi
publicznemu uczyć… podstaw prawa studentów zarządzania w prywatnej Europejskiej
Wyższej Szkole Biznesu.
Prokurator Z. może stan spoczynku utracić,
najpierw jednak musi mu być uchylony immunitet. Jeśli w przyszłości zostanie
wydalony z zawodu przez sąd dyscyplinarny lub skazany w procesie
karnym – wtedy, niczym zwykły Kowalski, miałby prawo do emerytury dopiero w
wieku 67 lat.