Ten sądowy rzeczoznawca ustalił wartość
pewnego budynku w Trzebieniu na podstawie porównania go z innymi
nieruchomościami bez osobistego dokonania ich oględzin. Sędzia Daniel
Strzelecki skargę Biedrzyńskiego uznał za nieuzasadnioną i prokuratorską
decyzję utrzymał w mocy. Uzasadnił, że żadne przepisy nie nakładają na biegłego
obowiązku bezpośrednich oględzin wszystkich porównywanych nieruchomości. A skoro tak, to mógł je oszacować zza biurka.
Próbuję nadążyć za analitycznym geniuszem
aparatczyków organów ścigania i tzw. wymiaru sprawiedliwości. Jedynym sensownym
wytłumaczeniem ich rozumowania byłoby przywołanie prawniczego dogmatu, że czego
przepisy nie zakazują (lub nie nakazują)
– jest dozwolone (dopuszczalne). Tylko czy taki bezmyślny formalizm powinien
wygrywać ze zdrowym rozsądkiem? Elementarnej logice wstęp do prokuratury i sądu
wzbroniony?