wtorek, 5 maja 2015

Advocatus diaboli

   Prywatnie bądź człowiekiem zaangażowanym w ludzkie sprawy i miej swoje subiektywne poglądy, ale służbowo, jako dziennikarz, zachowuj wobec opisywanych wydarzeń neutralność i staraj się być obiektywny – powtarzałem sobie wielokrotnie, zanim pożegnałem się z pracą zawodową i zostałem emerytem. Wciąż pamiętając o tej wytycznej, również w przypadku historii pani Anny Kapeli (czytaj moje blogowe teksty „Stonoga atakuje wrocławski sąd” i „Sąd nad sądem pod sądem”) nie mogę przemilczeć kilku faktów świadczących na niekorzyść matki, której sędzia Magdalena Wacowska, orzekająca w imieniu państwa polskiego, odebrała dwie 7-letnie córki i umieściła je w placówce zastępczej.

   Z publicznych wypowiedzi Kapeli wynika, że sąd dał jej szansę odzyskania dzieci pod paroma warunkami. Przede wszystkim jeśli zdecyduje się na leczenie szpitalne. Jest bowiem chora na różę. To choroba zakaźna, może więc swoje bliźniaczki po prostu zarazić. Powinna też wziąć udział w kursie poprawienia kompetencji wychowawczych. Cóż w tym złego? Wiedzy nigdy dosyć!

   Ponadto dają do myślenia słowa pani Anny na proteście solidarnościowym pod Sądem Okręgowym we Wrocławiu, że podczas kolejnych odwiedzin córek w ich obecnym miejscu pobytu jedna z nich powiedziała do niej „spierdalaj”. Świadectwo demoralizowania, prania mózgu przez nowych opiekunów, czy raczej popełnienia błędów macierzyńskich, skutkujących niechęcią dziecka do rodzicielki?