Fiskus ukarał bar mleczny Poranek w Słupsku
za to, że tamtejsze kucharki przyprawiały potrawy pieprzem i boczkiem. Bo
zgodnie z obowiązującymi przepisami mogły dodawać tylko sól, cukier i ocet.
Skarbowcy zażądali od właściciela lokalu – spółdzielni „Społem” – zwrotu
prawie 1,1 mln zł (nie licząc odsetek) dotacji z budżetu państwa za lata
2008-2012. Sprawa już trafiła do windykacji, ale na razie w Ministerstwie
Finansów udało się wstrzymać płatność tego długu.
Jeśli kara nie zostanie anulowana, barowi
Poranek grozi upadłość. Pracę straci 130 zatrudnionych tam osób, a konsumenci
będą musieli poszukać droższych jadłodajni.
Nie po raz pierwszy rozmyślam, kto w tym
naszym popieprzonym kraju stanowi i stosuje spieprzone prawo, co rusz pieprząc
życie obywatelom? I dlaczego wśród funkcjonariuszy publicznych, pieprzących o
„przyjaznym państwie”, tylu durniów, którzy powinni być natychmiast wypieprzeni
z decydenckich posad gdzie pieprz rośnie…