czwartek, 26 marca 2015

Odległe (?) skojarzenie

   Dziś świat obiegła szokująca informacja, że sprawcą przedwczorajszej  katastrofy niemieckiego samolotu w Alpach, ze 150 ludźmi na pokładzie, był jego drugi pilot. Mnie natychmiast przypomniał się mój poniższy tekst z „Bloga weredyka” z października 2013.

CZY LECIAŁ Z NIMI PILOT SAMOBÓJCA?

   Obwieszczono dotychczas tyle rzekomo poważnych hipotez i niewątpliwie wierutnych bredni o wciąż niewyjaśnionych przyczynach katastrofy samolotu pod Smoleńskiem 10.04.2010, że wypada mi też powtórzyć - głoszoną już tuż po tym wstrząsającym wypadku - swoją własną „teorię spiskową”. Bez upierania się przy niej jak przy niepodlegającym weryfikacji dogmacie.

   Gdybym był prokuratorem badającym okoliczności tragedii, próbowałbym też sprawdzić, czy przypadkiem któryś z wojskowych pilotów roztrzaskanego samolotu był chory na coś śmiertelnego. I czy świadom swojego rychłego zgonu, postanowił popełnić spektakularne samobójstwo, zabijając przy okazji prezydenta Polski i 94 inne osoby.

   A na razie trwam w przekonaniu, że to raczej sam Lech Kaczyński zgotował sobie i współtowarzyszom lotu ten los. Najprawdopodobniej bowiem znów, bo nie po raz pierwszy, naciskał załogę, osobiście lub przez pośredników, na ryzykowne lądowanie w zaplanowanym przed startem miejscu, mimo fatalnej widoczności.
 
25.03.2015