Genialna analiza! Pomijam odkrywczą myśl, że
można też coś ukraść cokolwiek płacąc. Najbardziej jestem ciekaw owego „doświadczenia
życiowego i zawodowego” szwarckieckowego z fioletowym podgardlem, nazywającego
siebie „Sądem”. Czyżby nie miał zwyczaju kupować np. papieru toaletowego, bo
może go podpierdzielać choćby z kibla w miejscu swojej pracy (umysłowej
skądinąd)?
Rekonstrukcja i kontynuacja bloga założonego 11.11.2007, ocenzurowanego na początku marca 2014 przez anonima z Onetu i szefową Salonu24 - Bognę Janke pod dyktando prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu - sędzi Ewy Barnaszewskiej albo (sprawa jest zagadkowa, stąd ta alternatywa) jakiegoś pożytecznego idioty. Zapraszam też do lektury adamklykow.bloog.pl
wtorek, 17 lutego 2015
Złodziejskie doświadczenie sędziego
Po internecie krąży skan dokumentu – pisemnego
uzasadnienia wyroku, w którym aparatczyk (anonimowy, niestety) polskiego tzw.
wymiaru sprawiedliwości, korzystając z przysługującego mu prawa do swobodnej oceny
faktów, napisał: „Zdaniem Sądu
niewiarygodne jest twierdzenie oskarżonego, że znalezione w domu kołpaki kupił.
Doświadczenie życiowe i zawodowe Sądu pozwala przyjąć, że złodziej nie kupuje
takich rzeczy jak kołpaki, nawet po okazyjnych cenach, bowiem może je ukraść
całkiem za darmo”.