Jak się teraz wytłumaczę z faktu, że
postanowiłem zostać jednym ze 100 tysięcy – mam nadzieję – Polaków, którzy zechcą,
aby aktywny elektorat mógł zagłosować 10.05.2015 również na „niepoważnego” rockmana?
Powtarzając lub trawestując tytuły niektórych piosenek Kukiza: Bo tutaj (w III
RP, państwie bezprawia) jest jak jest. Bo nie jest on zarażony wirusem partyjniactwa (kojarzycie ze
słowami pod adresem eseldeków: „jak ja was, kurwy, nienawidzę!”?). Bo rzadko (tylko z
obowiązku uczestnictwa w publicznej debacie) widuję go z politykami z zabetonowanego
układu pookrągłostołowego (z pomunistami i pisiorami na czele).
Zarazem nie mam złudzeń, że antyestablishmentowy
Kukiz wygra wyścig do pilnowania żyrandoli w Pałacu Prezydenckim. A szkoda, bo
jego poglądy – np. ustanowić jednomandatowe okręgi wyborcze do Sejmu, uzdrowić
prokuraturę i sądownictwo, pomagać Ukrainie tylko humanitarnie i obu stronom tamtejszego
konfliktu – są warte urzeczywistnienia.