sobota, 7 lutego 2015

Sąd się dożywi - u rzecznika praw obywatelskich

   Mógł w PRL-u „rząd się wyżywić” (copyright Jerzy Urban), może w III RP „sąd się dożywić” (ten wic przeze mnie wygłówkowany zapewne dupy nie rozrywa, ale trafia w sedno jak najbardziej).

   Aforystyczne natchnienie naszło mnie 6.02.2015 podczas wizyty na portalu internetowym GazetaPrawna.pl, gdzie w publikacji Ewy Ivanowej ujawniono fakty dorabiania przez sędziów i prokuratorów u rzecznika praw obywatelskich – mimo że to niedozwolone!

   Zasady etyki zawodowej – pisze dziennikarka – zakazują funkcjonariuszom tzw. wymiaru sprawiedliwości i śledczym świadczenia usług prawniczych. Okazuje się, że reguły sobie, a życie sobie.

    „Zamawiający zamawia wykonanie następującego dzieła: sporządzenie projektów kasacji i odmów wniesienia kasacji na podstawie analizy akt sądowych i dokumentów procesowych oraz badanie akt prokuratorskich” – takie postanowienie można znaleźć w jednej z wielu umów, jakie w 2013 zawarło Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich z Grzegorzem Czerwińskim, wówczas sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a obecnie Naczelnego Sądu Administracyjnego.

    Ten „niezawisły” aparatczyk trzeciej władzy podejmował się również sporządzania opinii „dotyczących istnienia przesłanek prawnych do kasacji oraz skierowania wystąpień do prokuratora nadrzędnego”. W nagrodę miał otrzymywać wynagrodzenie w wysokości od około 2400 zł do 7200 zł.

   Justyna Zarecka z zespołu kontaktów z mediami Biura Rzecznika Praw Obywatelskich próbowała przekonywać, że nie wystąpiły tu okoliczności mogące wskazywać na konflikt interesów. Chodziło bowiem – jak podkreśliła – wyłącznie o sporządzanie opinii (w sprawach karnych), a nie pism procesowych.

   Wedle wiedzy RPO, wszystkie te osoby otrzymały zgody na takie dodatkowe zajęcie. Innymi słowy: zwierzchnicy dorabiających do swojego uposażenia nie wyrazili sprzeciwu.

   Angażowaniem przez RPO sędziów i prokuratorów oburzeni są adwokaci i radcy prawni. Nieoficjalnie mówią, że to kompromitacja.

    Głos w sprawie zabrał też Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Potwierdził on, że zasady etyki zawodowej zabraniają sędziom świadczenia usług prawniczych. Krajowa Rada Sądownictwa wypowiadała się kilka razy na temat interpretacji tego pojęcia i była zawsze bardzo rygorystyczna. Np. za naruszenie zakazu uznała pełnienie przez sędziego funkcji opiekuna w uniwersyteckiej poradni prawnej, w której studenci udzielają darmowej pomocy. Jako wyjątek KRS dopuściła udzielanie bezpłatnych podpowiedzi osobom ubogim przez sędziego w stanie spoczynku.

   Ale syf! – wyrwało mi się tuż po lekturze kolejnego tekstu o patologiach władzy w III RP, których w PRL-u nie było. Może wrócić w tym fragmencie życia publicznego do „komuny”, likwidując kosztowną instytucję rzecznika praw obywatelskich? Tubylczy ombudsman bowiem praktycznie nie wspiera (wiem o czym piszę, bo sam doświadczyłem) osób pokrzywdzonych przez sędziów, prokuratorów, urzędników ZUS i innych funkcjonariuszy publicznych. W odpowiedziach na skargi tylko klepie w kółko, że nie ma on ustawowych kompetencji do ingerowania w orzecznicze bezprawie.