poniedziałek, 2 lutego 2015

Przyznał się do zabójstwa, którego nie popełnił? Zresocjalizowany!

   Wspomniany odcinek „Państwa w państwie” w Polsacie z 1.02.2015 zawierał jeszcze jeden temat, który daje do myślenia nad wiarygodnością tzw. wymiaru sprawiedliwości w III RP.

    16.03.2000 w Wałbrzychu zamordowany został w swoim sklepie znany miejscowy antykwariusz Henryk Śliwowski. Sprawców miało być ponoć trzech. Złapano i oskarżono dwóch: 16-letniego wówczas Patryka Rynkiewicza i rok starszego Radosława Krupowicza. Jedynym dowodem, który miał świadczyć o winie chłopaków, były zeznania anonimowego świadka, który siedem miesięcy później, po obejrzeniu programu TVP „997”, zgłosił się do prokuratury i stwierdził, że widział ich obu na miejscu zbrodni.

   – Straciłem szacunek do wymiaru sprawiedliwości właśnie przy tej sprawie – mówi prowadzący ją niegdyś policjant Janusz Bartkiewicz, dziś na emeryturze.

   Żaden ze znalezionych w antykwariacie śladów nie pasował do Rynkiewicza i Krupowicza. Ponadto mężczyźni ci zostali zbadani wariografem, który wykazał, że nie kłamią twierdząc, iż są niewinni.

   Mimo to wyroki Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu były skazujące. Przy powtórce procesu jedynie obniżono im karę pozbawienia wolności z 25 do 15 lat.

   Po blisko 14 latach od uwięzienia zadecydowano o przedterminowym zwolnieniu Krupowicza. Cenę odzyskania wolności stanowiło… przyznanie się przez niego do zabójstwa, którego nie popełnił – tzw. skrucha była bowiem warunkiem zgody sądu penitencjarnego na wcześniejszy powrót skazańca do domu.

   Drugi z osadzonych – Rynkiewicz wciąż przebywa w więzieniu. „Dają mi do zrozumienia, że póki się nie przyznam to opinia nie będzie pozytywna” – powiedział dziennikarzom.

   Tak oto w „państwie prawnym” legalizuje się wątpliwe dowodowo orzecznictwo sędziów. Bezkarnych za swoje pomyłki.