wtorek, 24 lutego 2015

"Cywilny" list gończy

   W najnowszym numerze miesięcznika „Uważam Rze”, datowanego 23.02.2015, tzw. wstępniak redaktora naczelnego Jana Pińskiego, zatytułowany „Ludzi i broni” (cytuję z minimalnymi poprawkami korektorskimi):

   „Nie mamy pańskiego płaszcza. I co pan nam zrobi?” – to kultowy tekst z równie kultowego filmu „Miś”, w którym Stanisław Bareja wyśmiewał absurdy PRL. W tamtej historii szatniarz informuje głównego bohatera, że płaszcza, który zostawił, nie ma, a na dodatek wyraźnie zaznacza, że to problem tego, kto stracił płaszcz, a nie tego, kto zobowiązał się go pilnować.

   W chwili, gdy piszę te słowa, jestem poszukiwany listem gończym przez warszawski sąd. List ów został wydany w sprawie cywilnej po tym, jak mój adwokat przedstawił zwolnienie lekarskie od lekarza sądowego. Żeby było jasne: sędzia warszawskiego sądu rejonowego Joanna Bukowska uznała zwolnienie, ale utrzymała list gończy (i 30-dniowy areszt). Że nieobecność była usprawiedliwiona? Że w sprawach cywilnych nie wolno wydawać listów gończych? A kto sędziemu zabroni? Problemem nie jest to, że sędzia łamie prawo. Wbrew temu, co twierdzą autorytety, sędziowie to tacy sami ludzie jak my, i przestępcy też się wśród nich zdarzają w takim samym odsetku jak wśród innych ludzi lub nawet większym (mają władzę, a ta – jak wiemy – deprawuje). Problemem jest brak reakcji.

   Nie jestem Janem Kowalskim z małej wioski. Jestem dziennikarzem, mam notes z numerami telefonów do różnych organizacji, znam polityków, szefów organizacji społecznych, krótko mówiąc – nie jestem na straconej pozycji. Mogę nagłośnić swoją sprawę i zaalarmować inne organy państwa, że źle się dzieje. Ale co ma zrobić Jan Kowalski z małej wioski, gdy mu taki sędzia śmieje się w oczy i łamie prawo? To jest polski problem.

   Szokuje mnie nie to, że do takiej sytuacji doszło, ale to, że warszawski sąd po trzech dniach namysłu poinformował dziennikarzy, że wszystko jest w porządku, postanowienie można zaskarżyć itp. A że nie można wydawać listów gończych w sprawach cywilnych (pomijam kwestię usprawiedliwionej nieobecności)? Problem w tym, że sędzia Bukowska robiła to, co jej koledzy z wydziału. Dlaczego to robili? Bo było im z jakichś powodów wygodnie. Trzeba zobaczyć, kto był „pacjentem zero”, na którym wypróbowano nową, rozszerzającą wykładnię prawa.

   Zasadą państwa prawa jest, że jeżeli nie napisano, iż coś państwu (jego urzędnikom itp.) wolno, to nie można tego robić. Odwrotnie niż w wypadku ludzi, którzy mogą robić wszystko, czego im nie zabroniono.

   Twórcy amerykańskiego państwa oparli wolność na dwóch fundamentach. Pierwszym jest prawo do posiadania broni, bo to zmusza każdą władzę do umiarkowania. Uzbrojonego obywatela nie wolno doprowadzać do ostateczności. Drugim są sądy przysięgłych, w których o winie czy odpowiedzialności decydują zwykli ludzie. Dlaczego? Bo zwykli ludzie mają poczucie sprawiedliwości, a jeżeli ktoś skorumpuje ławę przysięgłych, to kolejna obraduje już w innym składzie. Skorumpowany sędzia jest zaś problemem systemowym. To są rozwiązania, które musimy wprowadzić w Polsce, aby mieć szansę na życie w normalnym państwie”.

   Osiem dni wcześniej – 15.02.2015 – w internetowym wydaniu tegoż czasopisma pojawił się tekst pt. „List gończy i 30-dniowy areszt dla redaktora naczelnego „Uważam Rze””, autorstwa zastępcy redaktora naczelnego Krzysztofa Galimskiego:

   „Mimo przedstawienia zwolnienia lekarskiego od biegłego sądowego, sędzia drugiego wydziału Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów Joanna Bukowska nakazała dziś aresztowanie Jana Pińskiego i wysłała za nim list gończy.

   Sprawa toczy się między redaktorem naczelnym "Uważam Rze", a znaną z komisji do spraw PKN Orlen spółką paliwową J&S Energy. Na kolejną rozprawę Piński nie stawił się z powodu choroby, a jego adwokat przedłożył odpowiednie zwolnienie lekarskie. Sędzia Bukowska zareagowała postanowieniem o nałożeniu zarówno grzywny, jak i aresztu. Po zwróceniu uwagi przez prawnika, który reprezentował Pińskiego, że zwolnienie jest przecież wystawione przez biegłego sądowego, sąd anulował grzywnę, ale utrzymał w mocy 30-dniowy areszt i wydanie listu gończego.

   – Moja sprawa z firmą J&S Energy trwa od 2012 r. Pozwałem ich o wygaszenie tytułu egzekucyjnego, oni mnie o ujawnienie majątku. Działanie sądu, który lekceważy zwolnienie lekarskie, potwierdzone przez biegłego, i chce 30 dni więzienia dla dziennikarza jest tak absurdalne, że trudno mi to komentować – mówi Jan Piński. – W poniedziałek zostanie złożony wniosek o uchylenie postanowienia sądu, a także wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędzi Bukowskiej.

   – Wystawienie listu gończego w sprawie cywilnej i zarządzenie aresztu po usprawiedliwionej nieobecności trudno komentować. Nieznane mi są motywy sądu, ale wydaje mi się, że może chodzić o uniemożliwienie działalności dziennikarskiej – mówi Piński.

   Przypomnijmy: w styczniu 2015 r. Jan Piński napisał temat okładkowy „Uważam Rze” – „Nietykalni, czyli jak sędziowie uczynili z Polski państwo bezprawia”. Działania sędzi Bukowskiej pokazują, jak bardzo był to trafny tekst”.

   Nazajutrz – 16.02.2015 – w internecie dodano informację pt. „Naczelny "Uważam Rze" donosi na sąd do CBA”:

   „Dziś rano do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zostało wysłane zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez sędzię Joannę Bukowską, która w ostatni piątek wystawiła list gończy i nakaz aresztowania redaktora naczelnego "Uważam Rze" Jana Pińskiego, za usprawiedliwioną nieobecność na sprawie cywilnej.

   Piński podejrzewa, że doszło do przestępstwa z art. 228 § 1 kk (przyjęcie łapówki) w zbiegu z art. 231 kk (przekroczenie uprawnień) przez sędzię Bukowską. 

   – Zawiadomienie wymienia osoby z najwyższych szczebli polityki, biznesu i światka [w oryginale jest „świadka” – przypisek mój] prawniczego, co do których mam wiedzę ze źródeł dziennikarskich, że powoływały się na wpływy w wymiarze sprawiedliwości, a także podejmowały bezpośrednie próby [chyba zabrakło w tym miejscu słowa „ograniczania”] publikowania przeze mnie materiałów dziennikarskich – mówi Jan Piński.

   – Nie ma wątpliwości, że sędzia Bukowska świadomie złamała prawo, a jest niewiarygodne, aby zrobiła to bezinteresownie – dodaje Piński. 

   Przypomnijmy: w ostatni piątek sędzia Joanna Bukowska ukarała naczelnego "Uważam Rze", grzywną i 30-dniowym aresztem za nieobecność na rozprawie. Po przedstawieniu argumentu przez prawnika Pińskiego, że przecież dostarczone jest zwolnienie lekarskie od lekarza sądowego, sąd uchylił grzywnę, podtrzymując jednocześnie areszt i wydanie listu gończego”.

   W kolejnych dniach o bezprawności ścigania pozwanych listami gończymi w sprawach cywilnych wypowiedzieli się m.in. członek rady legislacyjnej przy premierze – prof. dr hab. Maciej Kaliński oraz członek Krajowej Rady Sądownictwa i zarazem jej rzecznik – sędzia Waldemar Żurek.

   Dodam jeszcze, że w bieżącym numerze „Uważam Rze” – tego z zacytowanym wstępniakiem – czołówkowa publikacja ma tytuł: „Folwark sądowy” i podtytuł: „Polskie sądy są maszyną do niszczenia ludziom życia”. Na okładce zamieszczono fotomontaż barana, świni i lisa w czarnych togach i łańcuchach z symbolem dolara ($) zamiast orła…