poniedziałek, 19 stycznia 2015

Złodzieje z układu mafijnego

   Wygrywając w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu z polskimi sądami, redaktor Marian Maciejewski dowiódł bezprawności skazania go w kraju za rzekomo zniesławiające słowa w opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” tekście (jednym z kilku na ten sam temat) „Fałszywe spojrzenie wrocławskiej Temidy”. Zrobiono z tego dziennikarza przestępcę m.in. za podtytuł „Złodzieje w wymiarze sprawiedliwości” i za cytat o „mafijnym układzie prokuratorsko-sędziowskim”.

   Skojarzyłem, że ja niejednokrotnie używałem w tym blogu podobnych słów - opisując swój proces przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych.

   Bo czyż nie jest złodziejstwem nieprzyznanie mi odszkodowania (dostałem tylko symboliczne zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych) za samowolne decyzje zusowskich aparatczyków z oddziału we Wrocławiu, skutkujące wyliczalnymi co do grosza stratami finansowymi?

   Bo czyż dowodem na istnienie układu mafijnego nie jest postanowienie Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Starego Miasta, błyskawicznie odmawiające wszczęcia śledztwa na podstawie mojego zawiadomienia o przekroczeniu uprawnień służbowych przez sędzie miejscowego Sądu Okręgowego, które orzekały niezawiśle od litery ustaw i wbrew wykładni tych przepisów przez Sąd Najwyższy?

    Pisałem o tym kilka lat po jakoby zniesławiających publikacjach Maciejewskiego. Jestem pewien, że krytykowani to czytali. Do dziś nie zostałem przez nikogo ze złodziei z układu mafijnego - wymienianych wielokrotnie z imienia i nazwiska - oskarżony. Wybrali oni wariant dla nich bezpieczniejszy: milczą i przeczekują w poczuciu pewności, że taka postawa gwarantuje im (właścicielom dożywotnich immunitetów, wyjętym spod jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli orzecznictwa) bezkarność.