piątek, 9 stycznia 2015

Sędzia bloguje bez ukrywania swych personaliów

   Jest w internecie pierwszy polski sędzia, który ma odwagę pisać bloga pod własnym imieniem i nazwiskiem! To Artur Mączyński. Tytuł jego bloga: „Pozywam”. Pierwszy tekst ma datę 15.09.2014.

   Mączyński jest mieszkańcem Szczecina. Tu studiował prawo na uniwersytecie. Tu też pracuje w Sądzie Rejonowym Centrum, powołany na ten urząd przez prezydenta RP postanowieniem z 19.03.2007. Z faktów z życiorysu, tudzież z wyglądu (publikuje również swoje zdjęcia) mniemam, że to dżentelmen około 40-letni.

   W rubryce „O blogu” Mączyński pisze, że na on „przybliżać problematykę prawa i procesu cywilnego w sposób dostępny dla osób zainteresowanych tymi zagadnieniami oraz stwarzać podstawy do dyskusji natury ogólnej nad kondycją prawa”. 

   „Może blog - kontynuuje autor - przyczyni się również do tego, aby nieco odczarować zawód sędziego, który niewątpliwie ma swoje blaski, ale i cienie. Sędzia przecież nie ma sposobności uczestniczenia w dyskusjach publicznych, sporach, czy choćby utyskiwaniach w czasie wykonywania swojego zawodu”.

   Natomiast w rubryce „O mnie” Mączyński pisze:

   „Czym się zajmuję? Zawodowo jestem sędzią z wieloletnim doświadczeniem orzeczniczym w wydziałach gospodarczym i cywilnym. Jestem autorem publikacji naukowych. Prowadziłem liczne szkolenia, kursy i wykłady dla studentów, aplikantów oraz przedsiębiorców.

   Po co mi ten blog? Dla odrealnienia [tak w oryginale], odreagowania i może dla ocieplenia relacji: sędzia - społeczeństwo. Brakowało mi również platformy wymiany myśli między mną a osobami, które chcą mieć styczność z prawem, i którym bliskie są problematy prawa cywilnego i szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości.

   Co mnie interesuje? Lubię film, sport i muzykę, zwłaszcza rockową. Ostatnio nawet trochę biegam. Pogrywam na gitarze klasycznej i elektrycznej, zaś uwielbiam Erica Clapton [tak w oryginale], jako gitarzystę oczywiście”.

   Blog na pierwszy rzut oka - jeszcze przed uważniejszą lekturą - zrobił na mnie dobre wrażenie. Poczułem nawet wspólnotę zainteresowań filmem, sportem i muzyką (w przypadku Claptona może trochę ograniczoną, ale kilka jego kompozycji z „Laylą” i „Sunshine of your love” na czele mieszczą się od młodości na mojej prywatnej liście przebojów wszech czasów).

   Do niedawna jedynym (nie licząc konspiratorów z Lublina) polskim sędzią - autorem bloga (o tytule „Sub iudice”) był Falkenstein. Podobnie jak Mączyński, jest cywilistą, a debiutował wpisem z 16.09.2010, czyli niemal dokładnie 4 lata wcześniej od swego nowego „konkurenta”..

   Jednak Falkenstein (w tłumaczeniu: Sokoli Kamień) do dziś ukrywa się pod pseudonimem. Onegdaj udało mi się ustalić na „Forum dyskusyjnym sędziów RP”, że urodził się 24.05.1977 (jest więc młodszy od Mączyńskiego), a pracuje i prawdopodobnie mieszka w Warszawie. Za upublicznienie tych faktów w moim blogu zostałem ukarany zbanowaniem na wspomnianym „Forum…”. Z jednego szczegółu ze swego życiorysu Falkenstein nie robi żadnej tajemnicy: jego hobby to nurkowanie.