Falkenstein:
„Małe wyjaśnienie. Na moim blogu nie ma prewencyjnej cenzury komentarzy. Wszystkie komentarze zamieszczane w ciągu 14 dni od opublikowania wpisu są widoczne natychmiast, bez zatwierdzenia przeze mnie, o ile nie zostaną zatrzymane przez antyspamowy filtr Bloggera. Tak więc proszę nie zgrywać tutaj ofiary która jest cenzurowana. A skoro przy tym jesteśmy to pozwolę sobie przypomnieć ustalone przeze mnie zasady komentowania wpisów:
"4. Nie interesują mnie historie o zbrodniach sądowych, pomyłkach sądowych, mafiach sądowych, ludziach pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości, kuriozalnych wyrokach itp. Dlatego proszę sobie darować zamieszczanie komentarzy z podobnymi historyjkami. Wystarczy, że widzę je przy każdej nadarzającej się okazji w komentarzach do artykułów w "Rzepie" i "Gazecie Prawnej" Jeżeli takie komentarze zostaną zamieszczone to będą one usuwane."
I proszę o nietrollowanie w komentarzach. Temat wpisu jest zupełnie inny niż prezentowany tutaj.
I jeszcze jedno. Czy mogę liczyć na przeprosiny za bezpodstawne pomówienie o cenzorskie praktyki? I to publicznie?”.
Ja:
„Nie mam zamiaru przepraszać za nieukazanie się mojego pierwszego – anonimowego – komentarza. Po potwierdzenie tego faktu proszę się zwrócić do administratora Bloggera.
A propos "bezpodstawnego pomówienia o cenzorskie praktyki". W przeszłości dał mi się Pan poznać niejednokrotnie właśnie jako wycinacz krytycznych komentarzy.
Tak na marginesie: kiedy sędziowie utrzymywani z podatków obywateli zaczną przynajmniej przepraszać ich za jakże częste skandaliczne orzecznictwo? Gdyby tyle rażących błędów robili w swojej pracy nieporównywalnie od nich szybsi dziennikarze (wiem co piszę, bo jestem emerytowanym pismakiem), dawno zostaliby zwolnieni dyscyplinarnie”.
Falkenstein:
„Jak widać dalsza dyskusja nie ma sensu. Z mojej strony EOT”.
Ja:
„Stary sędziowski numer: przemilczeć i przeczekać, bo kto co nam – nietykalnym
i bezkarnym – zrobi?”.
Ileż
trzeba mieć złej woli – pomyślałem już podczas cytowania owego
dialogu – aby nazywać "trollowaniem" moją próbę obrony
upodlonego człowieka przed nieudolnością i bezdusznością niepełnosprawnych
intelektualnie i uczuciowo funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości...
Ponadto w sylwestra na forum "Sub iudice" dał głos –
anonimowo – jakiś – najprawdopodobniej – sędzia, pisząc:
„Autor bloga o problemach ogólnych, a szanowny pan o konkretnej sprawie,
dowolnie opisywanej. Mniej jadu, a więcej rozwagi i refleksji także nad sobą,
czyli popieram stanowisko Falkensteina.
Szczęśliwego Nowego Roku, w szczególności dla wszystkich ciężko pracujących
Sędziów Sądów Rejonowych!!!!”.
Odszczeknąłem mu: „O tak, ja o konkretach, Falkenstein – o ogólnikach. A Panu,
jak wielu polskim sędziom, myli się swoboda z dowolnością ocen”.
Proszę jeszcze zwrócić uwagę na pisownię anonima: "szanowny pan" i
"Sędziów Sądów Rejonowych". Ot, kultura...