środa, 7 stycznia 2015

Po co sędziowie formaiści? Komputery sensowniejsze

   W „Gazecie Prawnej” z 12.11.2008 - wywiad z prof. Tomaszem Staweckim i dr. Wiesławem Staśkiewiczem, autorami raportu z badań nad orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego. Ich zdaniem, idea odpowiedzialności za stan prawa w Polsce zginęła gdzieś w trójkącie bermudzkim między Sejmem, rządem a TK.

   Zwracają oni uwagę, że istnieje w naszym kraju fundamentalny problem interpretacji prawa. Większość sądów ogranicza się do jego wykładni językowej. Jednocześnie codzienną praktyką organów wymiaru sprawiedliwości jest unikanie wykładni funkcjonalnej, czyli unikanie myślenia o faktycznych konsekwencjach stosowania pewnych przepisów. W rezultacie tworzy się iluzję demokracji i rządów prawa.

   Stawecki i Staśkiewicz mówią, że brak współpracy między TK a innymi sądami umacnia formalistyczne postawy sędziów. Ścisłe trzymanie się przez nich litery prawa to swoiste dziedzictwo PRL-u. Najwyższy czas, aby zaczęli oni zastanawiać się, co jest właściwe i sprawiedliwe dla obywateli.

   Dwa komentarze internautów pod tym wywiadem.

   Najpierw wpisał się Bogumił:

   „Sąd, który z tchórzostwa, lenistwa lub wygodnictwa trzyma się ściśle przepisu; sąd, dla którego norma prawna jest ważniejsza niż dobro człowieka, logika, zdrowy rozsądek, moralność czy etyka - taki sąd należy bezwzględnie zastąpić komputerem. Będzie znacznie taniej i sto razy szybciej, a obywatel będzie wiedział, że z durnym prawem nie podyskutuje, więc i korupcji nie będzie.

   Jest też kwestia szkolenia prawników, a potem sędziów. Utrwaliło się w teorii, że prawo należy przestrzegać, a nie mówi się, że prawo ma być po prostu ludzkie i sprawiedliwe. Same władze państwowe są zainteresowane tym, by mieć bezmyślnych sędziów, którzy nie będą się zastanawiać, czy dana norma prawna im podsunięta jest słuszna, tylko w imię "poszanowania prawa" wydadzą każdy wyrok. W tym kierunku tresuje się przyszłych prawników.

   Sędzia powinien mieć odwagę odmówić stosowania prawa, które jest złe - wszak robotnik nie może posługiwać się złymi narzędziami”.

   Zareagował Tom:

   „Nie wiem, skąd się wziąłeś chłopie, ale dla swojego dobra wracaj tam bezpowrotnie. Pomyliły ci się sfera tworzenia i sfera stosowania prawa. Jeśli masz pretensje o kształt ustawy, to kieruj je do organów ją tworzących, czyli parlamentu i prezydenta, a nie do sądu. Gdyby każdy mógł oceniać normy prawne, mielibyśmy miliony interpretacji i w efekcie anarchię”.

   Podłączyłem się pod tę polemikę, pisząc do Bogumiła: „Gratuluję trafnej analizy”, a do Toma: „Oto głos bezmyślnego prawnika”.

   A internauta o nicku Donosiciel spuentował zbyt często spotykane zbójeckie prawo sędziów do - jak zauważył - „dowolnej (czytaj: idiotycznej) interpretacji faktów”, zestawiając dwa autentyczne wyroki. Sędzia z Rzeszowa ukarał właściciela psa tysiączłotową grzywną za to, że jego pupil zakłócał spokój szczekaniem. Natomiast sędzia z Leska uniewinnił właściciela psa, który pogryzł dziecko.

11.2008