Kilka cytatów:
- My nie mamy jeszcze państwa prawa, który to ideał daleki jest od
rzeczywistości. Na razie mamy państwo prawników, którzy zagwarantowali sobie
przywileje materialne, rozdali sobie funkcje, a kiedy ktoś chce ich zmusić do
obrony prawa (…) albo po prostu do obrony sprawiedliwości, podnoszą krzyk, że
to zamach na demokrację.
- System wymiaru sprawiedliwości jest w zasadzie dysfunkcjonalny. Powiem rzecz
straszną, ale pod względem funkcjonalnym w PRL-u wyglądało to lepiej niż
dzisiaj, bo istniał rygor strachu, opresyjny system polityczny wymuszał pewną
efektywność. Gdy przeszliśmy na autentyczną niezawisłość (…) mechanizm zaczął
się rozłazić.
- Niezawisłość bez etosu, bez moralności, bez dobrej tradycji i zwyczajów
cywilizacyjnych powoduje paraliż i daje środowisku [sędziowskiemu] poczucie
bezkarności.
- Sędziowie są zadziwiająco wyczuleni na zagrożenie ich praw korporacyjnych.
Wystarczy tylko wspomnieć o możliwości ich ograniczenia, a zaraz jest krzyk o
gwałconej niezawisłości, godności, demokracji.
- Wszystkie [korporacje prawnicze] działają na podobnej zasadzie. Żadna nie
potrafiła wytworzyć prawdziwego etosu i każda zajmuje się przede wszystkim
obroną interesów swoich członków za wszelką cenę. Nie ma w nich realnej
odpowiedzialności dyscyplinarnej.
- Sytuacja w polskich korporacjach prawniczych jest patologiczna.
Kto to powiedział? Rzecznik praw obywatelskich, dr Janusz Kochanowski, w
wywiadzie zatytułowanym „To nie jest państwo prawa”, wydrukowanym 4.04.2008 w
„Fakcie”.
Powiedział to prawnik, szef urzędu państwowego nie chroniącego – wbrew swojej
nazwie - zwykłych Kowalskich przed bezprawiem wszechwładnych w Polsce
biurokratów, ze zgrają służących im mecenasów, prokuratorów i
sędziów. Wiem, co piszę, bo przekonałem się o tym osobiście, gdy w latach
2006-2007 prosiłem m.in. właśnie rzecznika praw obywatelskich o pomoc w moim
sporze z ZUS-em.
Zauważy ktoś, że ten wywiad z lansującym swój pozytywny wizerunek dr.
Kochanowskim wydrukowano w tabloidzie schlebiającym niewybrednym gustom. No to
zapraszam do lektury, łatwych do znalezienia w internecie, wywiadów z tą samą
osobą z okresu, kiedy jeszcze nie był ombudsmanem, wydrukowanych w pismach,
które są niewątpliwie ambitniejsze.
Ja poprzestanę na zacytowaniu fragmentu jego rozmowy z „Gazety Prawnej” z
7.03.2005, zatytułowanej „Sądy zasłużyły sobie na złą opinię”.
- Z badań opinii publicznej wynika, że ponad 60 proc. Polaków źle ocenia pracę
sądów. Dlaczego tak jest?
- Zaledwie jedna piąta Polaków ocenia sądy dobrze. Z bardziej szczegółowych
badań wynika, że ci, którzy mieli sami do czynienia z sądem, mają o nim gorszą
opinię od tych, którzy szczęśliwie sądu unikali. Sam, na podstawie własnych
doświadczeń, musiałbym ocenić, że jest to bardzo źle funkcjonująca instytucja,
nie wypełniająca swoich podstawowych zadań. Nie gwarantująca, wraz z organami
ścigania, bezpieczeństwa obywateli, ani ochrony własności. Odbiegająca od
standardów europejskich, źle zorganizowana, o której trudno powiedzieć coś
dobrego.
- Co trzeba zrobić, żeby zmienić tę sytuację?
- Widać jasno, że wymiar sprawiedliwości i system prawa wymagają
zasadniczych reform.
Jest też w tym poważnym wywiadzie z dr. Kochanowskim pewien wątek osobisty:
- Kiedyś zrobiłem taki test swojej sprawy, którą prowadziłem przez szereg
instancji. Gdyby była to dla mnie sprawa życiowa, mógłbym to bardzo ciężko
znieść. W sądzie rejonowym spotkało mnie zachowanie jak na bazarze Różyckiego,
w okręgowym miałem już do czynienia z półinteligentką, w apelacyjnym niezbyt
słuchano i rozumiano moją argumentację. Gdybym nie był pewien tego, co mówiłem,
bo uczyłem tego co najmniej od kilkunastu lat, straciłbym przekonanie do
słuszności swojej sprawy. A w kasacji w Sądzie Najwyższym sędzia sprawozdawca
nawet nie przeczytała akt. Przegrałem.
Podobnie krytycznie, w innych wywiadach, obecny rzecznik praw
obywatelskich wyraża się o całym polskim środowisku prawniczym, którego sam
jest reprezentantem!
12.2008