wtorek, 9 grudnia 2014

Ustawy, linia orzecznicza i sędziowska dyscyplina

   Co wynika z faktu ukarania sędziego Sądu Okręgowego w Częstochowie – Marka Przysuchy przez Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie upomnieniem za prawnie dopuszczalne bezpośrednie zastosowanie Konstytucji RP w sprawach obywateli przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych? Wynika, że konstytucja to śmieć, sędziowie zatem powinni ograniczać się do wyrokowania zgodnego z wewnętrzną „linią orzeczniczą”, cokolwiek ona znaczy.

   Co wynika z faktu nieukarania sędziów Sądu Okręgowego we Wrocławiu przez Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu (rzecznik dyscyplinarny dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcin Cieślikowski, któremu się poskarżyłem, nawet nie skierował tam żadnego zarzutu) za rozstrzyganie w mojej sprawie przeciwko ZUS niezawiśle nie tylko od konstytucji, również od ustaw zwykłych? Wynika, że ustawy - z konstytucją na czele - to śmieci, sędziowie mogą więc uznawać je za niezgodne z „linią orzeczniczą”, czyli ze zbiorowym widzimisię.

   Paranoja? Nie sposób fachowo orzec, bo sędziowie po otrzymaniu dożywotniej nominacji nie są zobowiązani do okresowych badań psychiatrycznych. Sami natomiast mogą je arbitralnie nakazywać, np. wobec buntujących się ofiar tzw. wymiaru sprawiedliwości. A poza tym wszyscy zdrowi - i bezkarni, mimo przestępczego nadużywania władzy.