poniedziałek, 8 grudnia 2014

Biała owca w czarnej todze

   6.12.2014 o 22.09 w mojej poczcie elektronicznej pojawił się mejl zatytułowany „ZUS i konstytucja”, o treści:

   „Pan Adam Kłykow

   Przesyłam Panu w załączeniu moje pytanie do TK w sprawie konstytucyjności zakresu sądowej kontroli  decyzji ZUS.

   Pozdrawiam

   sędzia Marek Przysucha”.

   Załącznikiem jest 78-stronicowy dokument z 6-częściowym pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego. Ze względu na obszerność pisma, cytuję tu tylko jego wstęp:

   „sygn. akt IV U 1251/10

POSTANOWIENIE

Dnia 26 kwietnia  2013r.

   Sąd  Okręgowy IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Częstochowie

   w składzie następującym: SSO Marek Przysucha                                          

   po rozpoznaniu w dniu 26 kwietnia 2013r. w Częstochowie na posiedzeniu niejawnym  spraw:

   - z odwołania ,,Społem” PSS ,,Jedność” przy udziale  zainteresowanych: I. D., A. D., W. D., M. D. oraz E. D. przeciwko  Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Częstochowie o ustalenie

   - z odwołania J. K. pprzeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Częstochowie o prawo do emerytury

   - z odwołania R. D. przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Sosnowcu o składki

   Postanawia w trybie art. 193 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997r. przedstawić Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne:

   1. czy art. 83 ust. 2 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z dnia 13 października 1998r. (Dz. U. z 2009r. nr 205, poz. 1585 ze zm.) [SysUbSpołU] w zw. z art. 1 Kodeksu postępowania cywilnego z dnia 17 listopada 1964r. (Dz. U. z 1964r. nr 43, poz. 296 ze  zm.) [KPC], art. 476 § 2  KPC, art. 4778 KPC jest zgodny z art. 184 w zw. z art. 175 pkt 1 i art. 177 Konstytucji RP?

   2. czy art. 83 ust. 2 SysUbSpołU w zw. z art. 1 KPC, art. 476 § 2, art. 4778 KPC, w stanie faktycznym w którym decyzja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych [ ZUS ] dotyczy ustalenia wymiaru składki [daniny publicznej ], jest zgodny z art. 184 w zw. z art. 177, art. 175 pkt 1 Konstytucji oraz z art. 45 i art. 32 Konstytucji RP?

   3. czy art. 83 ust. 2 SysUbSpołU  w zw. z art. 1 KPC., art. 476 § 2 KPC, art. 4778 KPC, art. 47714 § 1-3 KPC, art. 467 § 4 KPC jako wyznaczające zakres  rozpoznania sprawy  z odwołania  od decyzji ZUS są zgodne z art. 2, art. 7, art. 10 i art. 32, art. 45, art.173 Konstytucji RP?

   4. czy art. 47714 § 1-3 KPC w zakresie w jakim nie przewiduje uprawnienia sądu I instancji do uchylenia decyzji organu rentowego jest zgodny z art. 177,  art. 176 ust. 1, art. 45 w zw. z art. 2 i art. 7 Konstytucji RP?

   5. czy art. 87 § 2 KPC w zw. z art. 233 KPC, art. 248 KPC interpretowany w ten sposób, iż pełnomocnik procesowy strony będący jej pracownikiem na żądanie Sądu jest zobowiązany do przedłożenia wskazany przez Sąd dowód potwierdzający jego status pracowniczy z wyjątkiem pełnomocników – pracowników ZUS jest zgodny z art. 32 i art. 178 ust. 1 Konstytucji RP?

   6. czy art. 268a Kodeksu postępowania administracyjnego  z dnia 14 czerwca 1960r. (Dz. U Nr 30, poz. 168 ze zm.) [KPA] w zw. z art. 180 KPA. i art. 123 SysUbSpołU interpretowany w ten sposób, iż nie obejmuje zakazem subdelegacji ustanowienia pełnomocników procesowych  pracowników ZUS jest  zgodny z art. 2, art. 7, art. 32 Konstytucji RP?”.

   Skąd ja znam sędziego Marka Przysuchę? – głowiłem się. Po krótkim zastanowieniu przypomniałem sobie o moim blogowym tekście sprzed dwóch miesięcy:

SĘDZIA UKARANY ZA ORZEKANIE ZGODNIE Z KONSTYTUCJĄ!

    Marek Przysucha, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, został 23.09.2014 ukarany upomnieniem przez Sąd Dyscyplinarny – Sąd Apelacyjny w Krakowie. Zastosował bowiem bezpośrednio literę Konstytucji RP i na jej podstawie zakwestionował legalność decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W konsekwencji miał się dopuścić „rażącego i oczywistego naruszenia artykułu 477 14 Kodeksu postępowania cywilnego”. Polegało ono na sformułowaniu wniosków sprzecznych z treścią tego przepisu, pozwalającego tylko na wybór alternatywy: albo uchylić decyzję ZUS, albo odrzucić odwołanie od niej.

   Niezawisły sędzia – podkreśla Przysucha w wypowiedzi dla „Dziennika Gazety Prawnej” – nie może obawiać się odpowiedzialności dyscyplinarnej, gdy stosując konstytucję próbuje pójść pod prąd i przełamać linię orzeczniczą. Upomniany zapowiada złożenie odwołania do Sądu Najwyższego.

   Przypomnę, że art. 8. naszej ustawy zasadniczej stanowi, że „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”, a „przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej”. Natomiast fragment art. 178 tejże brzmi: „Sędziowie (…) podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”.

   Niejednokrotnie już pisałem w swym blogu, że dla większości tubylczych aparatczyków tzw. wymiaru sprawiedliwości konstytucja ma wartość papieru toaletowego. Sprawa Przysuchy jest szczególnie drastycznym dowodem prawdziwości tej opinii.

5.10.2014

   Dziękując za mejla, przesłałem sędziemu Przysusze fragmenty wywiadu z 27.01.2007, opublikowanego w numerze 5/2007 tygodnika „Przekrój”. Pytania zadawał redaktor Piotr Najsztub, odpowiadał były prezes Trybunału Konstytucyjnego – prof. Marek Safjan.

PRAWO CZY SPRAWIEDLIWOŚĆ?

   Niewykształceni prawnicy wolą trzymać się literalnego stosowania prawa, choć jest to często sprzeczne z intencją prawodawcy – mówi profesor MAREK SAFJAN (…)

   Piotr Najsztub: – Czym się różni prawo od sprawiedliwości?

   Marek Safjan: – Sprawiedliwość w odczuciach ludzi na ogół traktowana jest konkurencyjnie w stosunku do prawa. A w moim przekonaniu prawo bez sprawiedliwości nie ma sensu. Prawo tylko wtedy może być wykorzystywane z pożytkiem dla innych ludzi, jeżeli opiera się na idei sprawiedliwości. Ale idea sprawiedliwości nie jest rozumiana jednakowo przez wszystkich.

   – Na pewno inaczej przez tych, którzy prawo tworzą, i inaczej przez tych, którzy mu podlegają.

   – Punkt wyjścia jest zbliżony, natomiast kiedy próbujemy ustalić, co to jest sprawiedliwość, to się zaczynają schody, bo mamy do czynienia z wieloma wizjami sprawiedliwości, z wieloma ideologiami. Ale po to są wymyślone przez prawników pewne mechanizmy, na przykład w prawie cywilnym cały czas mówi się o tym, że reguły prawa prywatnego muszą być podporządkowane zasadom słuszności, dobrego obyczaju, dobrej wiary.

   – Czy to nie są zbyt niejasne zasady? Jak niegdyś „sprawiedliwość społeczna”?

   – Nie, jeśli strzec tych reguł, słuszność ma sędzia. Bo tak naprawdę jest to odesłanie do poczucia słuszności sędziego.

   – Kiedy ma to robić?

   – Wtedy, kiedy widać gołym okiem, że w konkretnym przypadku takie czysto formalne, literalne stosowanie prawa jest po prostu niebezpieczne i daje efekty właśnie niezgodne z poczuciem sprawiedliwości.

   – Jak to – nie chodzi o formalne, literalne stosowanie prawa?

   – Dokładnie nie o to chodzi. Wszyscy już wiedzą, że literalne stosowanie prawa nie pokrywa się wcale z zasadą surowości prawa. Literalne stosowanie prawa jest bardzo często niemądre i często całkowicie sprzeczne nawet z tym, co chciał uzyskać prawodawca. Czasem nawet trudno ustalić literę prawa. A poza tym pamiętajmy, że już prawnicy rzymscy wyraźnie podkreślali, że ponad tekstem dosłownym, treścią literalną prawa trzeba poszukiwać jego ducha, jego sensu, racjonalności, tego, co prawnicy nazywają tak zwanym funkcjonalnym tłumaczeniem prawa. Mądry prawnik zapyta, jaka jest funkcja jakiegoś prawa, do czego zmierza ten przepis, jaki jest jego cel, a nie o to, jak dokładnie brzmi. Tylko niewykształceni prawnicy albo niezbyt mądrzy prawnicy, no i nieprawnicy mają wyraźną tendencję do kurczowego trzymania się literalnego rozumienia przepisów prawa i są przekonani, że to jest najbardziej sensowne. (…)

   – Zacząłem od rozróżnienia prawa i sprawiedliwości, ponieważ ostatnio zapachniało u nas Sylwestrem Chęcińskim, świętej pamięci reżyserem kultowych polskich komedii. Pani (wciąż) prezydent Gronkiewicz-Waltz powiedziała: „Sprawiedliwość jest po mojej stronie”, a jak pamiętamy bohaterowie „Samych swoich” mówili: prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Wyborcy się pogubili, bo wszyscy politycy i komentatorzy mają usta wypełnione słowem „prawo” – z jednej strony słychać „prawo”, a potem „nie ma równych i równiejszych wobec prawa”, a z innej strony to samo prawo dla innych polityków i komentatorów znaczy w tym wypadku coś innego.

   – W ogóle w Polsce jest bardzo niska kultura prawna. A wystarczy się przyjrzeć temu, co od wielu lat robią rozsądne sądy w krajach europejskich – one nigdy nie interpretują prawa literalnie. To nie jest tak, że jeżeli istnieje jakaś hierarchia wykładni, to wykładnia czysto semantyczna, literalna ma pierwszeństwo przed wykładnią funkcjonalną. We współczesnym prawie, skomplikowanym, wielosegmentowym, nowoczesna, elastyczna wykładnia prawa musi dotyczyć jego funkcji. Jakby pan zaczął dosłownie wykładać prawo europejskie, jego dyrektywy pisane językiem, którego się nie da literalnie stosować, to zabrnąłby pan donikąd. Wobec tego my poszukujemy sensu tych regulacji. I to jest dla każdego wykształconego prawnika absolutnie oczywiste. Mogę podać wiele przykładów, w których nasz Sąd Najwyższy odwoływał się właśnie do słuszności, do sprawiedliwości wobec nawet bardzo wyraźnego brzmienia przepisów prawa. (…)

   – Zaczyna już pobrzmiewać w słowach polityków koalicji rządzącej pomysł na to, jak wytłumaczyć ludziom fakt, że są prawnicy, którzy inaczej niż władza interpretują prawo dotyczące oświadczeń samorządowców. Zaczyna się o takich prawnikach, w tym o panu, mówić: „To opinie wynikające z układów towarzyskich, to po prostu jedno towarzystwo”. Że wasza interpretacja jest wygodna dla waszego towarzystwa, a tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z prawem.

   – Trudno się obronić przed takim stwierdzeniem, bo ono jest czysto demagogiczne. Jakby ktoś chciał zapoznać się z tym, co od lat mówię na temat prawa i jego wykładni funkcjonalnej, to będzie wiedział, że moja opinia w tej sprawie nie ma nic wspólnego z potrzebami jakiegoś układu politycznego. Wykładnia funkcjonalna, w tej chwili najbardziej znacząca dyrektywa wykładni, wsparta jest też czymś, co prawnicy określają dyrektywą wykładni zgodną z konstytucją. Zawsze trzeba poszukiwać takiego sensu przepisu, który jest zgodny z konstytucją, bo to jest hierarchicznie najwyższe. Jeżeli ja dostrzegam ewidentną sprzeczność tej interpretacji literalnej z normą artykułu 2. konstytucji, to moja dusza prawnicza mi po prostu nie pozwala inaczej tego interpretować. (…) Obejście prawa jest w doktrynie prawa traktowane tak samo jak naruszenie prawa, jak złamanie prawa.

   – Na czym polega? 

   – Na tym, że stosuje pan prawo zgodnie z jego brzmieniem, ale naprawdę łamie pan jego cel, jego funkcję. Takich przypadków obejścia prawa mamy w życiu publicznym niemało. To było kiedyś nazywane „falandyzacją” prawa. Chodzi o nieżyjącego już dzisiaj prezydenckiego prawnika, mojego kolegę z wydziału prawa Leszka Falandysza, choć nie wiem, czy słusznie to zjawisko obdarzono akurat jego nazwiskiem...

   – Słusznie.

   – W każdym razie chodzi tutaj o takie postępowanie, które trochę się wyśmiewa, pokazuje figę ludziom – złapię się takiego kruczka prawnego i pokażę wam, co można zrobić mimo prawa. Ale to jest zachowanie naruszające to, co bym nazwał funkcjonalną wykładnią prawa.