Dokładnie po pół godzinie ta sama kobieta napisała
własnoręcznie: „Zachwycił mnie pański blog "Trybunał obywatelski",
niestety zablokowany. Proszę przyjąć moje zaproszenie na fb”.
Tym razem zajrzałem na profil Popińskiej.
Wyczytałem tam m.in., że mieszka ona w Gielniowie, jest absolwentką Wydziału
Prawa Uniwersytetu Łódzkiego i pracuje „w obsłudze prawnej Urzędu Miejskiego w
Opocznie”.
Po czym odpisałem:
„Dziękuję Pani za miłe słowa. Akurat wpisy
na stronie internetowej Trybunału Obywatelskiego nie są zablokowane.
Ocenzurowano mój "Blog weredyka" na portalach Onet i Salon24, ale
został on zrekonstruowany i jest kontynuowany pod adresem: www.adamklykow.bloog.pl. Zachęcam do
lektury”.
Zaproszenie do wzajemnych kontaktów
oczywiście przyjmuję, ale... na fejsbuku w ogóle nie kolekcjonuję (co
zauważalne) znajomych (aby być konsekwentnym, nie ma w tej rubryce nawet mojej
siostry i siostrzenicy, mimo że one też prosiły, abym je umieścił na liście).
Przepraszam i pozdrawiam”.
Już po wysłaniu tej odpowiedzi przypomniałem
sobie, że ja nie dodałem do znajomych nie tylko siostry Ani i siostrzenicy Izy.
Nawet własnego syna Łukasza również!
Przy okazji przepraszam niniejszym
wszystkich innych (nazbierało się ich trochę) wyrażających chęć dołączenia do
moich znajomych. Gdybym kiedyś zmienił zdanie, potwierdziłbym zwłaszcza swoją
sympatię do (wymieniam najpierw panie, w kolejności alfabetycznej) Grażyny
Romanowej, Zofii Rudnickiej-Stachery, Karoliny Staszak, Wojciecha
Chądzyńskiego, Wiesława Dzięciołowskiego, Adama Hiczuka, Marka Karpfa, Waldemara
Niedźwieckiego, Jacka Uczkiewicza i Macieja Wełyczki. Jak na odludka z natury,
miałbym całkiem liczne towarzystwo. Wolę jednak kontakty osobiste w realu, zaś
w świecie wirtualnym - co najwyżej mejlowe (pro1@onet.eu).