piątek, 7 listopada 2014

Tajemniczej "Pomocnej dłoni" ciąg dalszy

   Zdaje się, że 1.08.2014, pytając o to i owo w sekretariacie szefowej Sądu Okręgowego we Wrocławiu, zostałem wprowadzony w błąd. Zatrudniona tam pracownica administracyjna poinformowała mnie, że wnioski adresowane do Fundacji „Pomocna dłoń” trafiają bezpośrednio do wiceprezes SO Małgorzaty Brulińskiej, ale ona sama w składzie zarządu nie jest.

   Tymczasem co innego można wyczytać z dokumentów podrzuconych mi przez jednego z Czytelników bloga. Z Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że Brulińska jest prezesem „Pomocnej dłoni”. I że ona osobiście podpisała się pod „Bilansem” oraz pod „Rachunkiem wyników” tej fundacji za rok 2013.

   Tenże Czytelnik podzielił się wątpliwością, czy Brulińska ma prawo stać na czele „Pomocnej dłoni”. Wszak art. 86 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych stanowi m.in., że „sędzia nie może (…) być członkiem zarządu fundacji prowadzącej działalność gospodarczą”.

   Oficjalnie „Pomocna dłoń” z siedzibą we wrocławskim Sądzie Okręgowym zajmuje się głównie niesieniem pomocy organizacyjnej i finansowej osobom chorym. W kasie fundacji do podziału dla potrzebujących są pieniądze z darowizn, nie ma natomiast ani grosza z własnej - nieprowadzonej zresztą - działalności gospodarczej.

   Jak to się ma do rzeczywistości, sprawdzają  - wiem o tym skądinąd - przedstawiciele ministra zdrowia, który pełni rolę organu nadzorczego „Pomocnej dłoni”. Zdaniem tego, który kontrolę nasłał, nie wszystko w działalności fundacji jest transparentne…