Tymczasem co innego można wyczytać z dokumentów
podrzuconych mi przez jednego z Czytelników bloga. Z Krajowego Rejestru
Sądowego wynika, że Brulińska jest prezesem „Pomocnej dłoni”. I że ona
osobiście podpisała się pod „Bilansem” oraz pod „Rachunkiem wyników” tej
fundacji za rok 2013.
Tenże Czytelnik podzielił się wątpliwością,
czy Brulińska ma prawo stać na czele „Pomocnej dłoni”. Wszak art. 86 ustawy Prawo
o ustroju sądów powszechnych stanowi m.in., że „sędzia nie może (…) być
członkiem zarządu fundacji prowadzącej działalność gospodarczą”.
Oficjalnie „Pomocna dłoń” z siedzibą we
wrocławskim Sądzie Okręgowym zajmuje się głównie niesieniem pomocy organizacyjnej i
finansowej osobom chorym. W kasie fundacji do podziału dla potrzebujących są
pieniądze z darowizn, nie ma natomiast ani grosza z własnej - nieprowadzonej
zresztą - działalności gospodarczej.
Jak to się ma do rzeczywistości, sprawdzają
- wiem o tym skądinąd - przedstawiciele ministra zdrowia, który pełni
rolę organu nadzorczego „Pomocnej dłoni”. Zdaniem tego, który kontrolę nasłał,
nie wszystko w działalności fundacji jest transparentne…