piątek, 14 listopada 2014

Sieroty po Leninie

Tekst archiwalny

   Po raz pierwszy „pożytecznymi idiotami” nazwano wkrótce po 1917 intelektualistów z różnych stron świata, którzy gloryfikowali rewolucję bolszewicką w Rosji. Autorem tego pejoratywnego określenia miał być sam przywódca pierwszego państwa „dyktatury proletariatu” Władimir Iljicz Uljanow Lenin. Oni go chwalili, a on nimi pogardzał. Dobrze im tak.

   We współczesnej Polsce największy wysyp pożytecznych idiotów można zaobserwować przy urnach podczas wyborów parlamentarnych. Głosują zawsze na sondażowych faworytów z pierwszych miejsc list partyjnych: w XXI wieku najpierw na wytypowanych przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, następnie - przez Prawo i Sprawiedliwość, a ostatnio - przez Platformę Obywatelską. Cechuje ich naiwność i podatność na polityczne manipulacje. Kłamstewka Leszków Millerów w 2001, Jarosławów Kaczyńskich w 2005, czy Donaldów Tusków w 2007 łykają bez popijania jako prawdy objawione.

   Grupę szczególnie trwałych pożytecznych idiotów stanowią najbardziej odmóżdżeni reprezentanci tzw. moherowych beretów. Żyją w intelektualnym komforcie: za nich myśli i mówi ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk. Obowiązki mają dwa: modlić się i wspierać finansowo Radio Maryja.

   Natomiast niezbyt wierzę w istnienie pożytecznych idiotów - zdeklarowanych miłośników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Pewnie ktoś zauważy, że kilku dało głos w kolekcjonowanych przeze mnie komentarzach do niniejszego bloga. Widzi mi się jednak, że byli to raczej sami bezpośrednio zainteresowani ratowaniem rozpaczliwego wizerunku tej instytucji, czyli jej aparatczycy, ukryci pod anonimowymi nickami. Nikt z zewnątrz, będąc przy zdrowych zmysłach, dobrowolnie na taki obciach narażać się nie powinien, choć wykluczyć tego nie można. Wystarczy przecież trafić np. na jakiegoś sadomasochistę. Zboczeńca doznającego rozkoszy w dodatkowym dręczeniu ofiar głupoty niektórych ZUS-owskich decydentów. I zarazem spragnionego, aby funkcjonariusze ci zechcieli popastwić się kiedyś choć troszkę także nad nim.

10.2008