wtorek, 11 listopada 2014

Dziękuję Malace, Barnaszewskiej et consortes. Jest za co

   To już siódma rocznica – premiera była 11.11.2007 – mojego blogowania. Najwyższy czas podziękować inspiratorom swojej internetowej aktywności.

   Nie byłoby tu mnie w roli blogera w ogóle, gdyby nie decyzje funkcjonariuszy wrocławskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pod genialną dyrekcją Antoniego Malaki. Serdeczne im „Biurokracy zapłać” za sabotowanie polityki prozatrudnieniowej rządu, któremu służbowo podlegają. Zastosowanie przez nich przepisu promocyjnego w celu restrykcyjnym uważam – subiektywnie i obiektywnie – wręcz za majstersztyk.

   Nie byłoby mnie w roli blogera aż tak długo, gdyby nie orzeczenia aparatczyków wrocławskiego tzw. wymiaru sprawiedliwości pod równie niezrównaną prezesurą Ewy Barnaszewskiej z Sądu Okręgowego. Serdeczne im „Temido zapłać” za wyrokowanie niezawiśle od litery ustaw, którym podlegają konstytucyjnie. A już arcydziełem jest trzymanie się przez nich dogmatu, że bezprawie po uprawomocnieniu jest prawem nie do podważenia .

   Że co? Że z ZUS-em w sądzie wygrałem? Finansowo więcej na tym „zwycięstwie” straciłem niż zyskałem. Że dziękuję urzędnikom ZUS i sędziom za popełnienie przez nich przestępstw przekroczenia uprawnień? No cóż, skoro żyjemy w „państwie prawnym”, w którym takie postępowanie funkcjonariuszy publicznych pozostaje całkowicie bezkarne, trzeba być obywatelem przyjaznym władzy – jakakolwiek ona jest.