BLOGUJĄCY
SĘDZIA CENZURUJE
CZYTELNIKA
Falkenstein
(po naszemu: Sokoli Kamień) to pseudonim pewnego sędziego, bodaj pierwszego w
Polsce reprezentanta Temidy w blogosferze. Redaguje on bloga "Sub
iudice" (dosłownie: "Pod sędzią"; w przenośni: o sprawie, której
nie można upubliczniać przed zakończeniem).
Jak
na prawnika, Falkenstein pisze całkiem zgrabnie, z poczuciem humoru i - co
paradoksalnie też uważam za plus - stronniczo, przedstawiając własny punkt
widzenia. Pokazuje pracę sędziego z drugiej, niewidocznej dla stron strony.
Ujawnia tyle, na ile pozwala mu urzędowy obowiązek przestrzegania tajemnicy
zawodowej. Ze zrozumiałych dla mnie względów, nie ocenia wyroków i nie udziela
porad prawnych.
Jedną
z podstawowych zalet tego bloga jest demaskowanie absurdalnych przepisów, z
którymi także sędziowie muszą sobie jakoś radzić. Jeśli miałbym się do czegoś
przyczepić, to w pierwszej kolejności - do sprawiania przez autora wrażenia
nieszczęśnika zawalonego robotą, którą często nie on powinien wykonywać.
14.09.2010,
do bloga "Sub iudice", pod kawałkiem pt. "Sądoobsługa",
wpisałem się i ja (odtwarzam z pamięci, bo naiwnie wierząc w uczciwość
Falkensteina nie zadbałem o kopię): "Dobrze prawicie, Obywatelu Wysoki
Sądzie, ale co powiecie, gdy sędzia dostaje dowody, wymienia je w części
uzasadnienia wyroku dotyczącej ustalonego stanu faktycznego, po czym robi
swoje, orzekając niezawiśle od litery dwóch ustaw. To się chyba nazywa
przestępstwem przekroczenia uprawnień? Polecam lekturę
adam-klykow.blog.onet.pl. Zwłaszcza jeśli Pan szuka odpowiedzi na pytanie,
dlaczego funkcjonariusze tzw. wymiaru sprawiedliwości są, delikatnie pisząc,
tak nielubiani również przez pokrzywdzonych w sprawie… Pozdrawiam i życzę coraz
lepszego samopoczucia - Adam Kłykow".
Zamiast
tych - ciut złośliwych, ale jak najbardziej parlamentarnych - słów, na ekranie
komputera zobaczyłem komunikat: "Twój komentarz będzie widoczny po
zatwierdzeniu". Minęły dwa dzionki, w blogu Falkensteina pojawiły się nowe
ślady aktywności blogera, a mojego wpisu brak.
"Gratuluję
skutecznej cenzury!" - dałem o sobie znać powtórnie. "Twój komentarz
będzie widoczny po zatwierdzeniu" - zabisował automacik.
No
comments.
09.2010