poniedziałek, 13 października 2014

Bloger Falkenstein, czyli wizerunek sędziego III RP (8)

PAN SZTRAZBURG I WŁADCA SĘDZIA

   Cenię osobników z poczuciem humoru. Co wyznawszy - powinienem pochwalić blogera o ksywie Falkenstein, autora bloga "Sub iudice". Dowcipnie wspomina on, jak to Polacy pokrzywdzeni przez funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości swojego państwa piszą skargi do ministra, premiera i "oczywiście do Pana Sztrazburga". To ma być ironiczny bon mocik o czepianiu się przez poszkodowanych nieuczciwym orzecznictwem sądowym ostatniej deski ratunku, jaką bywa Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

   Dlaczego mnie Falkenstein tu akurat nie rozśmieszył? Nawet nie dlatego, żem sam jedną ze skarżących się w ETPC ofiar prawniczego bandytyzmu (znak rozpoznawczy: niezawisłość od konstytucji i innych ustaw) naszych szwarckieckowych cór i synów Temidy. Przede wszystkim dlatego, że bloger ten jest - czego w przeciwieństwie do swego nazwiska nie ukrywa - zawodowym sędzią! I jako taki żartem o "Panu Sztrazburgu" daje świadectwo, jak zdemoralizowanym jest typkiem.

   Ilu podobnych mu cyników decyduje w sądach o cudzych losach? Więcej niż się wydaje obywatelom, którzy nigdy (szczęściarze) nie musieli tam szukać sprawiedliwości.

03.2011