SĘDZIOWIE
DEPRAWUJĄ SIĘ SAMI
Falkenstein,
wciąż bodaj jedyny bloger spośród polskich sędziów, wspomina z właściwą jego
profesji precyzją, jak "pewna sędzia dała pewnemu aplikantowi akta sprawy,
by ten napisał projekt orzeczenia z uzasadnieniem". Dodam z dziennikarską
niedyskrecją, że tą sędzią była Leonarda G. z Wydziału Gospodarczego Sądu
Rejonowego w Lublinie, a aplikantem (radcowskim) - Sebastian N.
Za
zgodą Leonardy G., Sebastian N. wziął akta jednej ze spraw do domu. Jednak
zamiast napisać projekt wyroku samodzielnie, skorzystał z usług kobiety, która
ogłaszała się w internecie, że za wynagrodzeniem sporządza pisma procesowe.
Zlecił jej swoją robotę, przekazując obcej osobie akta sprawy. Po czterech
dniach odebrał je wraz z gotowym projektem wyroku, płacąc za wyręczenie 200 zł.
Kobieta,
którą Sebastian N. poznał za pośrednictwem internetu, okazała się byłą
pracownicą wymiaru sprawiedliwości. Zwolnioną stamtąd dyscyplinarnie. Po
wykonaniu zlecenia, doniosła ona na Leonardę G. Do prezesa sądu i rzecznika
dyscyplinarnego sędziów.
Teraz
Leonardzie G. grozi nawet wydalenie z zawodu. Za doprowadzenie do bezprawnego
wyniesienia akt sprawy poza siedzibę sądu bez zgody przewodniczącego wydziału.
Sebastian
N. też będzie miał za swoje. On z kolei musi się liczyć z wykluczeniem z
aplikacji radcowskiej.
Jak
tę historyjkę kwituje Falkenstein? Pisze on m.in.:
"Jest
przepis, który zabrania wynoszenia akt z sądu bez zgody przewodniczącego
wydziału i odnotowania tego faktu w repertorium. Przepis ten jest jednakże tak
powszechnie ignorowany, że w jego przypadku możemy chyba mówić o tym, co nauka
prawa określa jako desuetudo - o utracie przez przepis mocy wskutek
długotrwałego niestosowania.
Już
na aplikacji nauczono mnie, że podstawowym wyposażeniem sędziego jest
reklamówka na akta. Później zrozumiałem, że to nieprawda, bo podstawowym
wyposażeniem sędziego jest walizka na kółkach - więcej się do niej mieści i
łatwiej się nosi".
Piątka
dla Falkensteina - za zadziwiającą szczerość w upublicznianiu sądowych
obyczajów, niedostateczny - za pisanie o niestosowaniu przez sędziów prawa ich
dotyczącego jak o czymś najzupełniej normalnym.
12.2010