niedziela, 12 października 2014

Bloger Falkenstein, czyli wizerunek sędziego III RP (7)

SĘDZIOWIE DEPRAWUJĄ SIĘ SAMI

   Falkenstein, wciąż bodaj jedyny bloger spośród polskich sędziów, wspomina z właściwą jego profesji precyzją, jak "pewna sędzia dała pewnemu aplikantowi akta sprawy, by ten napisał projekt orzeczenia z uzasadnieniem". Dodam z dziennikarską niedyskrecją, że tą sędzią była Leonarda G. z Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Lublinie, a aplikantem (radcowskim) - Sebastian N.

   Za zgodą Leonardy G., Sebastian N. wziął akta jednej ze spraw do domu. Jednak zamiast napisać projekt wyroku samodzielnie, skorzystał z usług kobiety, która ogłaszała się w internecie, że za wynagrodzeniem sporządza pisma procesowe. Zlecił jej swoją robotę, przekazując obcej osobie akta sprawy. Po czterech dniach odebrał je wraz z gotowym projektem wyroku, płacąc za wyręczenie 200 zł.

   Kobieta, którą Sebastian N. poznał za pośrednictwem internetu, okazała się byłą pracownicą wymiaru sprawiedliwości. Zwolnioną stamtąd dyscyplinarnie. Po wykonaniu zlecenia, doniosła ona na Leonardę G. Do prezesa sądu i rzecznika dyscyplinarnego sędziów.

   Teraz Leonardzie G. grozi nawet wydalenie z zawodu. Za doprowadzenie do bezprawnego wyniesienia akt sprawy poza siedzibę sądu bez zgody przewodniczącego wydziału.

   Sebastian N. też będzie miał za swoje. On z kolei musi się liczyć z wykluczeniem z aplikacji radcowskiej.

   Jak tę historyjkę kwituje Falkenstein? Pisze on m.in.:

   "Jest przepis, który zabrania wynoszenia akt z sądu bez zgody przewodniczącego wydziału i odnotowania tego faktu w repertorium. Przepis ten jest jednakże tak powszechnie ignorowany, że w jego przypadku możemy chyba mówić o tym, co nauka prawa określa jako desuetudo - o utracie przez przepis mocy wskutek długotrwałego niestosowania.

   Już na aplikacji nauczono mnie, że podstawowym wyposażeniem sędziego jest reklamówka na akta. Później zrozumiałem, że to nieprawda, bo podstawowym wyposażeniem sędziego jest walizka na kółkach - więcej się do niej mieści i łatwiej się nosi".

   Piątka dla Falkensteina - za zadziwiającą szczerość w upublicznianiu sądowych obyczajów, niedostateczny - za pisanie o niestosowaniu przez sędziów prawa ich dotyczącego jak o czymś najzupełniej normalnym.

12.2010