Wytłumaczenie owego fenomenu jest proste jak budowa sierpa i młota. W naszym
tzw. wymiarze sprawiedliwości wciąż rządzą (i dzielą w nim posady)
niezlustrowani słudzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, wychowujący
następców na swoją modłę.
Młodzi kandydaci na sędziów uczą się od decydujących o ich zawodowym losie
starych aparatczyków, że orzecznicze bezprawie, niezawisłe od ustaw i rozsądku,
jest nie tylko całkowicie bezkarne. Stanowi też niezbędną przepustkę do kariery
w służbowej hierarchii.
Bo kto np. kieruje wrocławskim Sądem Apelacyjnym, nad którym są już tylko Sąd
Najwyższy (na tym świecie) i Sąd Ostateczny (dla ślubujących: „tak mi dopomóż
Bóg”)? Prezes Andrzej Niedużak, wiceprezes Barbara Krameris, rzecznik
dyscyplinarny Marcin Cieślikowski - utrwalacze tzw. władzy ludowej w
zadekretowanym 13.12.1981 stanie wojennym, uznanym 16.03.2011 przez Trybunał
Konstytucyjny za nielegalny.
To właśnie takie indywidua kształtują nowe kadry do trzymania społeczeństwa
(onegdaj - „socjalistycznego”, a teraz - niby obywatelskiego) za mordę. Są
wzorem do naśladowania dla Anny Sobczak i jej
podobnych, deprawowanych już podczas aplikacji, orląt Temidy.
11.2012