środa, 17 września 2014

Na modłę utrwalaczy władzy ludowej

   Mimo że codziennie oddalamy się w czasie od Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w sądownictwie komuny (w złowieszczym tego pojęcia znaczeniu) nie ubywa. Jak to możliwe i czy tak „trwa mać” do końca świata?

   Wytłumaczenie owego fenomenu jest proste jak budowa sierpa i młota. W naszym tzw. wymiarze sprawiedliwości wciąż rządzą (i dzielą w nim posady) niezlustrowani słudzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, wychowujący następców na swoją modłę.

   Młodzi kandydaci na sędziów uczą się od decydujących o ich zawodowym losie starych aparatczyków, że orzecznicze bezprawie, niezawisłe od ustaw i rozsądku, jest nie tylko całkowicie bezkarne. Stanowi też niezbędną przepustkę do kariery w służbowej hierarchii.

   Bo kto np. kieruje wrocławskim Sądem Apelacyjnym, nad którym są już tylko Sąd Najwyższy (na tym świecie) i Sąd Ostateczny (dla ślubujących: „tak mi dopomóż Bóg”)? Prezes Andrzej Niedużak, wiceprezes Barbara Krameris, rzecznik dyscyplinarny Marcin Cieślikowski - utrwalacze tzw. władzy ludowej w zadekretowanym 13.12.1981 stanie wojennym, uznanym 16.03.2011 przez Trybunał Konstytucyjny za nielegalny.

   To właśnie takie indywidua kształtują nowe kadry do trzymania społeczeństwa (onegdaj - „socjalistycznego”, a teraz - niby obywatelskiego) za mordę. Są wzorem do naśladowania dla Anny Sobczak i jej podobnych, deprawowanych już podczas aplikacji, orląt Temidy.

11.2012