Jak zauważyłem w reportażyku filmowym w „Faktach”
w TVN z 14.09.2014, np. Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze pozbawił wolności na 14
dni człowieka, który 9.05.2013 w pubie w miejscowym Teatrze im. Norwida „dokonał
kradzieży z talerza kotleta Królewskiego o wartości 20 złotych” (cytat z wyroku
z 1.10.2013).
Inny sąd (nie pokazano, który) uwięził na 20
dni złodziejaszka - recydywistę po tym, jak w jednym z marketów „dokonał
kradzieży bułek o łącznej wartości 1 zł 59 gr”.
Kolejny anonimowy sąd nakazał zamknięcie (nie
poinformowano, na jak długo) „działającego wspólnie i w porozumieniu”
mężczyzny, który „dokonał kradzieży kur o wartości 50 zł”.
Jeszcze inny anonimowy sąd zapuszkował (też nie znalazłem konkretu, na ile dni) obywatela, który „w sposób zuchwały oddał mocz pod kioskiem”.
Od czasu do czasu kiblują gapowicze, których kilkakrotnie przyłapano na jeździe pociągiem czy autobusem bez biletu.
Jeszcze inny anonimowy sąd zapuszkował (też nie znalazłem konkretu, na ile dni) obywatela, który „w sposób zuchwały oddał mocz pod kioskiem”.
Od czasu do czasu kiblują gapowicze, których kilkakrotnie przyłapano na jeździe pociągiem czy autobusem bez biletu.
Przypomnę, że sam płk Olkowicz też stał się
ofiarą prawnego nonsensu. Co prawda nie został ukarany, ale sędzia Renata
Rzepecka-Gawrysiak z Sądu Okręgowego w Koszalinie uznała go winnym
wykroczenia, polegającego na 40-złotowej pomocy Arkadiuszowi K., który dostał
zaocznie 5 dni aresztu za niezapłacenie 100-złotowej grzywny, wymierzonej mu za
kradzież wafelka w czekoladzie Princessa za 99 groszy. Dla funkcjonariuszki
tzw. wymiaru sprawiedliwości nie miało znaczenia, że oskarżony, chory na
schizofrenię paranoidalną, w ogóle nie powinien trafić za kraty. Liczyło się
tylko to, że „wykupujący” go oficer więziennictwa był dla pomyłkowo osadzonego
osobą mu zupełnie obcą.