Jest to możliwe, bo sędziowie - jak podkreślają oni sami przy każdej okazji -
są w swym orzecznictwie niezawiśli. I przysługuje im swobodna ocena dowodów.
Chronieni dożywotnim immunitetem, uzurpują sobie orzeczniczą niezawisłość nawet
od ustaw, którym konstytucyjnie podlegają. A swobodną ocenę dowodów nagminnie
mylą z dowolną, często zgoła absurdalną.
Jest to możliwe, bo „z wyrokami sądów się nie dyskutuje”. Tą idiotyczną,
bezmyślną odzywką politycy uzasadniają swoją legislacyjną niemoc wobec
sędziowskiej samowolki.
Jest to możliwe, bo „to nie moja sprawa”. Tą z kolei nieprzezorną,
krótkowzroczną wymówką obywatele usprawiedliwiają własną społeczną bierność
wobec krzywdzenia przez sędziów ludzi poszkodowanych przez państwo.
Widzimisię, że jesteśmy krajem baranków (niekoniecznie bożych***) gładzących
grzechy swych sądowych rzeźników.
Marzy mi się świadome swoich praw społeczeństwo obywatelskie, któremu opłacani
przez podatników sędziowie i inni funkcjonariusze publiczni powinni służyć.
Póki co, żyję w społeczeństwie godzącym się w większości na zniewolenie przez
arogancką władzę.
*** Nikogo tym skojarzeniem nie obrażam! Przypomnę, że barankiem bożym (Agnus
Dei) w liturgii chrześcijańskiej jest Jezus Chrystus, w przenośni - człowiek
uległy (pokorny i potulny), zaś żartobliwie - parafianin podlegający opiece
księdza proboszcza.
PS. Co do bierności obywateli - widać ją również po porównaniu liczby
komentarzy pod blogowymi tekstami o bezprawiu funkcjonariuszy publicznych
(malutko albo wcale) i o „dupie Maryni” (zazwyczaj całe mnóstwo).