Niedawno ni stąd, ni zowąd z mojej elektronicznej
skrzynki pocztowej zniknęło jak kamfora kilka mejli. Wśród nich był nadany 9.03.2014
przez niejakiego Piotra Baranowskiego, podpisany „Bogusław Barnaszewski”. Autor
przyznawał się do sprawstwa zablokowania moich blogów na portalach Onetu i
Salonu24. Informował, że występuje w imieniu sędzi Ewy Barnaszewskiej - żony Bogusława (czy
również za jej wiedzą, nie napisał).
Może
sam kliknąłem niechcąco „usuń”? Nijak nie przypominam sobie, abym taki
komunikat - z ostrzeżeniem o bezpowrotnej utracie plików –
zauważył.
Minęło 5 miesięcy i historia się powtórzyła.
Tym razem ktoś (bo chyba nie coś?) wywalił w kosmos niemal wszystkie
mejle z okienka „odebrane”, które trafiły do mojej wirtualnej skrzynki po 1.01.2013.
Wśród nich był dopiero co nadany - konkretnie 22.08.2014 - przez nieznaną mi Bożenę
Barnaszewską, a dotyczący sędzi Ewy Barnaszewskiej (właśnie się zastanawiam,
czy upublicznić jego treść).
Włamywaczu, strzeż się!
PS. Jeszcze tego samego dnia wyjaśniło się, że owym "włamywaczem" był... ktoś z własnej rodziny! Osoba ta, mająca dostęp do mojej poczty, skądinąd chciała dobrze, ale z komputerowej niewiedzy wyczyściła mi archiwum przysłanych mejli z jego 20-miesięcznej zawartości...
PS. Jeszcze tego samego dnia wyjaśniło się, że owym "włamywaczem" był... ktoś z własnej rodziny! Osoba ta, mająca dostęp do mojej poczty, skądinąd chciała dobrze, ale z komputerowej niewiedzy wyczyściła mi archiwum przysłanych mejli z jego 20-miesięcznej zawartości...