czwartek, 28 sierpnia 2014

Co o tym sądzić...

   Do mojej elektronicznej skrzynki pocztowej trafił mejl, nadany 22.08.2014 i zatytułowany „Pani Ewa”:

   „Witam

   Jaki człowiek taki werdykt!!!!

   Namaszczeni przez prawo ale nie przez ludzi!!

   Zmiana nazwiska powinna być obowiązkowa po.....

   Pozdrawiam

   BB”.

   Najwyraźniej ktoś podpisany inicjałami BB zaopiniował tymi słowy moją blogową pisaninę o postępowaniu sędziów wrocławskiego Sądu Okręgowego, z jego prezesem Ewą Barnaszewską na czele, w sprawie moich roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

   Anonim chyba nie przewidział, że wraz z tym wirtualnym listem otrzymam też pełne imię i nazwisko „użytkownika” skrzynki nadawczej, którym jest… Bożena Barnaszewska!

   Zareagowałem niezwłocznie:

   „Witam serdecznie

   Intrygujący ten mejl od Pani. W Polsce są zaledwie trzy osoby o nazwisku Barnaszewska i dwie - Barnaszewski. Czyżby Pani była kimś spokrewnionym z prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu? Przykro mi, że ona tak kompromituje to rzadkie nazwisko...


   Pozdrawiam z szacunkiem

   Adam Kłykow”.

   Minęło kilka dni, a odzewu brak…
 
   Jeszcze niezbędne - moim zdaniem - wyjaśnienie, dlaczego zdecydowałem się ujawnić treść mejla Bożeny Barnaszewskiej. Bo po pierwsze: dotyczy on osób publicznych (sędziów), a po drugie: autorka korespondencji nie zastrzegła jej treści tylko do mojej wiadomości (co zobowiązywałoby mnie, dziennikarza, do zachowania tajemnicy).

   PS. Nawiązując do wczorajszej notki, informuję kogo to interesuje: nieszczęśliwie wykasowane, z pocztowego okienka "odebrane", mejle od Piotra Baranowskiego i Bożeny Barnaszewskiej, są - skopiowane - w okienku "wysłane", w moich odpowiedziach do obojga nadawców.