Aby uświadomić, jak przeogromną głupotę zademonstrowali reprezentanci
ZUS-u, posłużę się dykteryjką z Kauflandu - hipermarketu znajdującego się
najbliżej mojego miejsca zamieszkania. W ostatnim dniu całotygodniowej
promocji, czyli w przypadku tego centrum handlowego w środę, zapomniałem kupić
tam koszyczek truskawek, oferowanych klientom niemal za półdarmo. Przypomniałem
sobie o tych smacznych owocach w czwartek, gdy miały już one cenę prawie
dwukrotnie wyższą.
Gdyby kasjerka z hipermarketu miała iloraz inteligencji zbliżony do posiadanego
przez urzędników ZUS-u, zaangażowanych w szykanowanie mnie, i gdyby wiedziała
ona, że w przeddzień nie skorzystałem z promocji - mogłaby mi odmówić sprzedaży
owych truskawek. Skoro bowiem nie kupiłem taniej, nie mam prawa kupić drożej
(chyba że… zezwoli mi na to wyrok sądowy).
Idiotyczne? Nie dla dyrektora wrocławskiego ZUS Antoniego Malaki i jego równie
sprawnych intelektualnie współpracowników.