piątek, 25 lipca 2014

Kapciowa Bamaszewskiej: prawomocne bezprawie prawem

Tekst archiwalny

   Kapciowy to nie tyle funkcja, co charakter. Niemal każdy szef w swym najbliższym otoczeniu służbowym ma kogoś, kto potrafi być szczególnie usłużny i kim można się wyręczyć w kłopotliwych sytuacjach. Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska ma panią magister (patrz ostatni akapit tego felietoniku) Jolantę Solarz. Może na nią liczyć jak niegdyś np. Lech Wałęsa na "Mnietka" Wachowskiego, czy Karol Wojtyła na „Stasia” Dziwisza.

   W piątek, 18.06.2010, przesłałem pocztą elektroniczną wniosek zaadresowany do Ewy Barnaszewskiej - nie tylko jako prezesa SO, także jako członka Krajowej Rady Sądownictwa. W mejlu poprosiłem tę prominentną funkcjonariuszkę tzw. wymiaru sprawiedliwości o wyjaśnienie, jak skandaliczne wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 mają się do paremii: "Facta probantur, iura novit curia" (Okoliczności faktyczne należy udowodnić, przepisy sąd zna), zaś postanowienie z 10.09.2009 - do dyrektywy domniemania prawnego (nakazującej przyjmowanie określonych faktów, wynikających z jakiegoś przepisu, za stwierdzone, bez dodatkowego udowadniania).


   Odpisała mi w trzech zdaniach już we wtorek, 22.06.2010. Jednak nie osobiście, lecz za pośrednictwem sędzi wizytator Jolanty Solarz.

   Ja do Barnaszewskiej: "Proszę o wyjaśnienie, dlaczego ówczesna asesor Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia Anna Sobczak w wyroku z 10.06.2008 oraz sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz w wyroku z 29.04.2009 wykazały się nieznajomością obowiązującego prawa i mimo przedstawienia przeze mnie - pokrzywdzonego - okoliczności faktycznych, dotyczących poniesienia strat finansowych na skutek bezprawnych decyzji urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, nie przyznały mi należnego odszkodowania?".

   Solarz do mnie: "W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 18 czerwca 2010 r. zatytułowane "wniosek" informuję, że Prezes Sądu Okręgowego sprawuje nadzór administracyjny nad funkcjonowaniem podległych mu sądów, natomiast nie ingeruje w merytoryczne orzeczenia niezawisłych sądów".

   Ja do Barnaszewskiej: "Proszę też o wyjaśnienie, dlaczego podlegające - zgodnie z art. 178 Konstytucji RP - ustawom sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Urszula Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca w postanowieniu z 10.09.2009 odrzuciły moją skargę o wznowienie postępowania, nie stwierdzając „takich okoliczności faktycznych lub środków dowodowych, które mogłyby mieć wpływ na wynik sprawy, a z których strona nie mogła skorzystać w poprzednim postępowaniu”, a tym samym zupełnie ignorując kluczowy fragment tejże skargi: „Nade wszystko wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 są sprzeczne z dwoma - powiązanymi ze sobą - ustawami: z art. 2 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z 20.04.2004, gdzie zapisano m.in.: "Ilekroć w ustawie jest mowa o (…) bezrobotnym - oznacza to osobę (…) niezatrudnioną i niewykonującą innej pracy zarobkowej", oraz z art. 2 ust. 3 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych z 30.04.2004, gdzie z kolei zapisano: "Świadczenie przedemerytalne przysługuje osobie (…) po upływie co najmniej 6 miesięcy pobierania zasiłku dla bezrobotnych (…) jeżeli osoba ta spełnia łącznie następujące warunki: 1) nadal jest zarejestrowana jako bezrobotna""?

   Solarz do mnie: "Przyczyny, dla których odrzucono skargę o wznowienie postępowania zostały wskazane w postanowieniu z dnia 10 września 2009 r. Postanowienie to jest prawomocne, dlatego dalsza korespondencja w tej sprawie jest bezprzedmiotowa".

   Koniec, kropka.

   Ja swoje, Solarz swoje. Kompromitująco nie na temat. Ze zdumiewającym niezrozumieniem, czym jest - niezwiązany z procedurą odwoływania się od wyroków - wniosek z prośbą o wyjaśnienie legalności decyzji sędziowskich, sprzecznych z konstytucją i innymi ustawami. Bez słowa odniesienia się do zarzutu wobec wymienionych z imienia i nazwiska sędzi, że orzekały one bez dostatecznej znajomości przepisów dotyczących mojej sprawy. Głupawka do kwadratu. Zupełnie jak w jakimś absurdalnym skeczu.

   W sumie więc wygląda na to, że prawomocne bezprawie nabrało rangi obowiązującego prawa i jest nie tylko nie do poprawienia, ale i nie do podważenia!

   I jeszcze o pewnym drobiazgu. Pokaż mi swoją pieczątkę, a powiem ci kim jesteś. Kapciowa Barnaszewskiej dorobiła się stempelka o następującej treści: "Z upow. Prezesa Sądu Okręgowego Sędzia Wizytator ds. cywilnych mgr Jolanta Solarz". Pełen szpan! Że też ja nigdy nie wpadłem na pomysł, by zafundować sobie pieczątkę: "red. mgr Adam Kłykow"… Mimo wszystko byłaby ona mniej obciachowa i bardziej sensowna, bo w przeciwieństwie do sędziego - dziennikarzem można zostać nie mając wykształcenia wyższego.