Tekst
archiwalny
Jeden ze znajomych po dokładnym zapoznaniu się z moją ZUS-owską golgotą,
rzekł:
- Miałeś pecha, trafiłeś na idiotów, ale czy nie obawiasz się, że pisząc
o tym wprost możesz zostać oskarżony przez nich o znieważenie?
Przypomniałem mu, że już byłem: niemal dokładnie rok temu - u progu
wiosny 2007 - dyrektor wrocławskiego ZUS Antoni Malaka doniósł na mnie do
prokuratury. Skończyło się na przesłuchaniu mnie w charakterze świadka przez
policjanta śledczego.
- Marzy mi się - dodałem w rozmowie ze znajomym - występ w sądzie w roli
oskarżonego. Chętnie odpowiedziałbym tam zwłaszcza na pytanie: „Co pokrzywdzony
przez ZUS ma na swoją obronę?”.
Roześmialiśmy się obaj.
04.2008