Sądziłem
przez większość swego żywota, że w żadnej profesji nie ma tylu
zdemoralizowanych osobników, co wśród dziennikarzy, do których się zaliczam.
Musiałem zrobić korektę, gdym osobiście doświadczył nieetycznego postępowania
prawników. Zwłaszcza sędziowie - wybierani "na dożywocie" bez legitymacji
społecznej, decydujący o cudzych losach bez jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli
orzeczeń, ignorujący nawet konstytucyjną podległość ustawom, chronieni
immunitetem, bezkarni w swej samowolce - sami przekonali mnie, że stanowią
szczególne zagrożenie dla demokratycznego państwa prawnego. "Wymierzanie
sprawiedliwości" przez nich zbyt często bywa kpiną z ludzkiej
inteligencji, logiki i zdrowego rozsądku.
Gdy
pomylą się dziennikarze, Czytelnicy (radiosłuchacze, telewidzowie, internauci)
mogą skutecznie wyegzekwować sprostowanie i przeprosiny. Kiedy błąd popełnią
sędziowie, pokrzywdzeni ich orzeczeniami zazwyczaj nie mają na to szans.
Zwłaszcza dlatego, że reprezentanci Temidy demonstrują wobec "nie
swoich" rzadko spotykaną w innych środowiskach zawodowych wewnątrzkorporacyjną
solidarność (prawnik prawnikowi łba nie urwie, przynajmniej przy świadkach
spoza tego specyficznego towarzystwa wzajemnej adoracji). Kudy do nich
zatomizowanym przedstawicielom mediów!