wtorek, 24 czerwca 2014

Porada prawna pokrzywdzonemu: wyjdź z sądu i nie wracaj

   Dowodem troski naszych wspaniałych sądów o interesanta mają być coraz tam liczniejsze informacyjne punkty obsługi klienta. Dotychczas petentom musiały zazwyczaj wystarczyć zwyczajne sekretariaty.
   Mam to przećwiczone i wiem na przykładzie siedziby kilku sądów wrocławskich – gmaszyska u zbiegu ulicy, a jakże, Sądowej i Podwala – jak informowanie wygląda w praktyce. Jeśli pytanie zostanie uznane za próbę wyłudzenia porady prawnej, w odpowiedzi zostaniesz odesłany do adwokata. Osobiście wolę skorzystać z internetu. Jest tańszy i uczciwszy.
   Niezorientowanego nowicjusza z pewnością „zadowolni” (żeby nie rzec – „rozwolni”) informacja (dla zestresowanych „wysokim swądem” – bezcenna), jak dojść do kibelka. Jedynego miejsca dla postronnych w inkryminowanym przybytku, gdzie można sobie autentycznie ulżyć i, z przeproszeniem, srać na wszystko (o dziwo, gratis).
   Informacja najistotniejsza dla każdego pokrzywdzonego, któremu zdarzy się zabłądzić w (a raczej – do) tej świątyni Temidy z labiryntem korytarzy: którędy najbliżej do wyjścia? Poszkodowany ma prawo wiedzieć, że jeśli nie chce tracić dodatkowych pieniędzy, tudzież czasu i nerwów – powinien się stamtąd czym prędzej ewakuować i już nie wracać.