środa, 21 maja 2014

Niech zaklnę na zaklęcie

Tekst archiwalny

   Najgłupsza z częstych odzywek polskich polityków? Według mnie: "Z wyrokami sądów się nie dyskutuje".

   Pal licho, że brzmi ona niezbyt gramatycznie. Przede wszystkim rozzuchwala nieuczciwych sędziów. Oznacza bowiem bezkrytyczne godzenie się na ich orzeczniczą samowolkę. Na rozboje w biały dzień po prostu.

   Ostatnio tym wyjątkowo szkodliwym społecznie zaklęciem błysnął 2.05.2011 w "Faktach" w TVP Wrocław dolnośląski lider pseudolewicy, znany mi osobiście eseldowski poseł Janusz Krasoń (wyróżniający się - niczym Jerzy Urban i Józef Glemp - rozmiarem uszu). Użył owej magicznej formułki, komentując krańcowo różne, sprzeczne ze sobą wyroki Sądu Okręgowego w Świdnicy w sprawie handlowania głosami podczas zeszłorocznych wyborów prezydenta Wałbrzycha.

   Przepraszam, że zaklnę pod adresem Krasonia i innych gadających głów z sejmowego cyrku*, trawestując podpis satyryka Andrzeja Mleczki pod kultowym rysunkiem, na którym nosorożec kopuluje z żyrafą: obywatele u władzy, wybrańcy narodu** - nie pieprzcie publicznie bez sensu! I dodam: myślcie trochę, to nie boli!

   Wsparcia Krasonia i jemu podobnych sędziowie bynajmniej nie potrzebują. Czarno-fioletowi bezprawnicy świetnie sobie radzą bez pomocy lizusów, urzeczywistniając w znoju pamiętne słowa wypowiedziane z parlamentarnej trybuny przez specjalistę od przejęzyczeń - Jarosława Kaczyńskiego (był wtedy premierem): "Żadne krzyki i płacze nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne".

   * Przypomniała mi się w tym miejscu odpowiedź towarzysza Władysława Gomułki na "interpelację szerokich mas", czyli fragment parodystycznego numeru kabaretu Tey: "Dlaczego sala sejmowa jest okrągła? A czy widział ktoś cyrk kwadratowy?".

   ** Stara prawda: jaki naród, taka władza.