niedziela, 6 kwietnia 2014

Przepisy na prawniczy debilizm i bandytyzm

   Przepis na prawniczy debilizm. Daj niepełnosprawnemu intelektualnie kodeksy: cywilny i postępowania cywilnego, upoważniając go do ich stosowania w imieniu RP. On je przeczyta, a może nawet wykuje na pamięć. Niewiele jednak z nich zrozumie, z braku zdolności do kojarzenia faktów i logicznego myślenia. A już zupełnie nie uzmysłowi sobie, że podczas rozstrzygania każdego sporu z osobna należy też uwzględnić literę ustaw dotyczących meritum danej sprawy.

   Przepis na prawniczy bandytyzm. Daj potencjalnemu przestępcy immunitet i możliwość niekontrolowanego orzekania w imieniu państwa. Wykorzysta to, urzeczywistniając hasło: "Prawo to ja!". Wyrokując o cudzych losach z poczuciem absolutnej bezkarności i boskiej władzy, zademonstruje pokazową samowolkę i hucpiarską niezawisłość od ustaw niebędących kodeksami. Z psychopatycznym upodobaniem zajmie się upodlaniem osób już wcześniej pokrzywdzonych przez innych bezprawnie postępujących funkcjonariuszy publicznych. Może przy tym liczyć na solidarne przyzwolenie prezesa sądu, rzecznika dyscyplinarnego sędziów i innych wyżej usytuowanych w służbowej hierarchii członków swojej mafii.

   Z obu testów zwolniłbym niektórych wrocławskich funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości, z Anną Sobczak, Elżbietą Sobolewską-Hajbert, Grażyną Josiak i recydywistką Urszulą Kubowską-Pieniążek na czele. W razie czego mogę poświadczyć, że oni już te egzaminy zdali w zawodowej praktyce, załatwiając odmownie moje roszczenie odszkodowawcze za udokumentowane z dokładnością do jednego grosza straty finansowe, poniesione na skutek nielegalnych decyzji urzędników ZUS.