Jak donosiłem w tym blogu onegdaj, 5.03.2014
poskarżyłem się w mejlach do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska i rzecznika praw obywatelskich Ireny Lipowicz na skasowanie
moich blogów przez Salon24 i Onet. Ocenzurowano mnie tam pod dyktando prezes
Sądu Okręgowego we Wrocławiu - Ewy Barnaszewskiej lub kogoś donoszącego kierownictwu
obu portali w jej imieniu, jakobym naruszył jakieś dobra osobiste (konkretów
brak) tej co najmniej nieetycznej funkcjonariuszki tzw. wymiaru
sprawiedliwości.
Najszybciej zareagował ktoś z rządu. W piśmie
z 14.03.2014 radca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - Elżbieta
Znamierowska poinformowała „uprzejmie”, że „obowiązujące przepisy” nie
uprawniają urzędu premiera „do ingerencji w sprawy, których rozpoznanie należy
do właściwości sądów i organów ścigania (prokuratura, policja)”.
Ustawowy miesięczny termin odpowiedzi na
skargę znacznie przekroczyło biuro rzecznika praw obywatelskich. W piśmie z
24.04.2014 Katarzyna Łakomiec, przy której nazwisku na pieczątce jest jedno
tajemnicze słówko „specjalista”, przedstawiła „wyjaśnienie”, że "interwencja w przywoływanej sprawie nie mieści się w zakresie kompetencji" ombudsmana, a „obowiązujące przepisy”
pozwalają mi li tylko „domagać się ochrony poprzez wniesienie powództwa cywilnego do
sądu”.
Do dziś, a minęło już 55 dni, nie dostałem
żadnego listu od ludzi prezydenta. Jakby chcieli mi oni milcząco dać do
zrozumienia, żebym nie zawracał dupy głowie państwa konstytucyjnym prawem
obywatela do wolności wypowiedzi i jeśli już muszę o tym bezprawiu pisać, to najlepiej od razu na Berdyczów.