środa, 9 kwietnia 2014

Co sobie wyobraża sędzia

   Z powyrokowej homilii sędzi Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu - Elżbiety Sobolewskiej-Hajbert wynika, że w okresie od 26.09.2006 do 12.07.2007, zamiast uświadamiać ZUS-owskim debilom niedopuszczalność zastosowania przepisu promocyjnego w celu restrykcyjnym, powinienem już wtedy pomyśleć o dowodach gwarantujących przyznanie mi odszkodowania. Najlepiej gdybym miał świadków, że pielgrzymowałem wówczas po redakcjach z takim mniej więcej tekstem: „Chciałbym coś dla was napisać, ale nie mogę, bo jestem więźniem przepisów. Zablokowano mi świadczenie przedemerytalne umożliwiające dorabianie, a warunkiem brania zasiłku dla bezrobotnych jest brak jakiegokolwiek innego dochodu”.

   Sędzia Sobolewska-Hajbert najwyraźniej nie ma pojęcia o specyfice kontaktów dziennikarskich wolnych strzelców z redakcjami. Owszem, mogą oni tam odwiedzić znajomych, pobiadolić na nieszczęśliwy los i nawet zebrać wyrazy współczucia. Ale żeby tylko łazić i gadać, a nie siąść i pisać… Już słyszę na odległość, jak mój serdeczny kumpel z branży, używający swoistego języka, rozwesela mnie słowami: „Adaś, proszę cię! Mam roboty od chuja i trochę, a ty mi tu zawracasz dupę, że chciałbyś, ale nie możesz, bo nie pozwala na to jakieś zasrane prawo! Spierdalaj w podskokach, bo nie mam czasu na oral z tobą!”.

   Chyba nieco pojechałem bez trzymanki, ale bynajmniej nie po bandzie. Tylko co z tego - poza wulgaryzmami - zrozumie sędzia Sobolewska-Hajbert?

05.2009